Dlaczego introwertykowi trudniej w marketingu?


To będzie dość osobisty artykuł, ponieważ sama jestem introwertykiem i daleko mi do scenicznej bestii, która świetnie się czuje w tłumie ludzi, której wszędzie pełno i z którą nawiązujesz rewelacyjny kontakt od razu na pierwszym spotkaniu.
Co to, to nie:)

Otóż jestem jedną z tych osób, które mimo że działają w marketingu (aktualnie głównie rekomendacyjnym), to wcale nie czują się świetnie w świetle jupiterów, nie kręcą codziennych video, nie bije od nich oszałamiająca energia, która przyciąga Cię od razu i nie są fejsbukowymi liderami obleganymi przez tłumy. I mimo pewnego rodzaju „wycofania” typowego dla introwertyków, uwaga: mam efekty w tym co robię, i jednocześnie świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że mogłabym mieć znacznie lepsze, gdybym była po ekstrawertycznej stronie medalu. No ale nie jestem:)

Dobrze, kończąc ten wstęp, przejdę do rzeczy, bo wydaje mi się, że jeśli czytasz ten wpis, to możesz być osobą podobną do mnie i być może jeśli dopiero zaczynasz działać w marketingu, to pewne rzeczy Cię absolutnie odpychają i jesteś na ten moment pewien, że niektórych marketingowych działań nie będziesz robił nigdy, bo nie będą one z Tobą spójne. Może też zastanawiasz się nad tym, czy nie będąc scenicznym ogierem, możesz mieć w ogóle takie wyniki jak oni. I może ten artykuł nieco Ci pomoże (na co liczę).

Dlaczego introwertykowi trudniej w marketingu?

Część powodów wymieniłam już wyżej. Pozostałe to:

Energię do działania introwertyk czerpie najlepiej sam, nie potrzebuje do tego tłumu zachwyconych nim ludzi, wielkiej adoracji, tysięcy lajków, i zachwytów (chociaż wcale by nimi nie wzgardził). Tym samym nie bryluje, a więc i czysto algorytmicznie ma mniejsze „zasięgi” – zarówno FB, Google, YouTube, jak i inne social media zbudowane są tak, że promują popularność, kontrowersje, zaangażowanie ludzi, video.

Introwertyk nie potrafi lub nie chce działać na zasadzie kontrowersji, nie lubi też kręcić filmu za filmem, niekoniecznie chce się wystawiać codziennie na oglądanie serialu z jego przemyśleń, życia, działań.

Brak tych w/w rzeczy od razu skazuje go zatem na mniejsze zasięgi.
A mniejsze zasięgi = mniejsze efekty.

Introwertyk nie jest osobą super towarzyską, ani szaleńczo energiczną. Czasem ma się wrażenie, że to typ myśliciela, albo nawet zahukanego mruka, co nie zawsze jest zgodne z prawdą, ale tak właśnie jest odbierany.

On nawiązuje relacje wolniej. Nie wystarczy mu jedna, dwie, ani trzy rozmowy, żeby załapać fajny kontakt z drugą osobą. Ba! Po pierwszym spotkaniu z introwertykiem wcale niekoniecznie ma się ochotę na kolejne, zwłaszcza, jeśli poznałeś go przez internet, gdzie był rzutki, sympatyczny, świetnie gadało Wam się na priv, a w realu jakiś taki kwas wyciszony. Bez polotu.

Bo introwertyk tak ma – on doskonale czuje się schowany za ekranem monitora, a wyjście „do reala” wymaga od niego nie lada przełamań, a co za tym idzie zwykle trudno go od razu polubić. No bo jak, skoro tak dobrze rozmawiało się online, a tu wyciszony klops?

Przykład: jeśli ten artykuł czyta ktoś, kto miał okazję poznać mnie w realu, to niech napisze w komentarzu swoje pierwsze wrażenie po pierwszym spotkaniu:)
Wiem, wiem, ryzykuję, ale niech tam!

Na pociechę dla tych, którzy wiedzą o czym mówię:
Nie ma 100% introwertyków ani 100% ekstrawertyków.

Mało tego, w miarę czasu, działania, doświadczeń, spotkań itd. może się okazać, że mocny introwertyk okazuje się kapitalną osobą, z którą świetnie się pracuje, a która po prostu potrzebowała więcej czasu na to by ta relacja miała sens. Do tego: im więcej działasz w danym temacie czy branży, tym bardziej otwarty jesteś na nowe możliwości i nowe aktywności.

Przykład (znów na mnie): kiedyś za Chiny Ludowe nie uwierzyłabym, że nakręcę jakiekolwiek video, czy że zrobię jakiekolwiek nagranie na żywo. Dzisiaj jestem na te rzeczy otwarta (youtube, instastory, fb, grupy). Ale wcześniej puknęłabym się w czółko gdyby ktoś mi powiedział, że tak będzie i jeszcze, że sprawi mi to przyjemność.

Introwertyk najczęściej do skupienia i pracy potrzebuje ciszy.
Bez tv, bez radia w tle. I dlatego mniej skupia się chociażby w czasie grupowych nagrań video, zoomów, eventów itd. Wokół jest za głośno, zbyt intensywnie, zbyt „mocno”. A on by sobie chętnie przemyślał to, o czym mowa, zapisał coś, podumał itd. Tymczasem efekty robią w tych sytuacjach bieżące rozmowy, poznawanie się, słuchanie, muzyka, która ładuje ciało pozytywną energią itd.

Wielu młodych ludzi (m.in. ze światka marketingu, instagrama, story) nie zna dzisiaj pojęcia ciszy i jej nie lubi. Oni lubią głośne efekty, dużo szumu, energii, bodźców, kochają wręcz gdy coś się dzieje na „grubo”. A introwertyk niekoniecznie, dlatego trudniej mu nawiązać relację z takim wesołym stadkiem. Trzyma się więc z boku.

Nie lubi gadania o niczym. O piwie, o imprezkach, o nawaleniu się za stodołą itd.
Ale to takie właśnie luźne rozmowy, z pozoru „o dupie marynie” sprawiają, że ludzie się do siebie zbliżają, że jest im fajnie, łapią kontakt i dobrze im się potem ze sobą działa już na polu nie-imprezowym. Tymczasem introwertykowi o tyle trudniej, że w czasie rozmów o niczym, on trzyma się z boku i jest trochę tak, jakby go nie było.

Nie buduje relacji w tysiącach. Długofalowe relacje buduje na sztuki.
Życiowo to świetna rzecz, ale w marketingu, tak, jak wspomniałam wcześniej, zasięg ma ogromne znaczenie. Między innymi dlatego, że pozwala wyłuskać najbardziej wartościowe kontakty nawet wtedy, jeśli są to tylko „sztuki”. Introwertyk z racji na swoje podejście do życia raczej nie będzie budował milionowych zasięgów (oczywiście od tego też mogą być wyjątki).

Wyjście introwertyka ze strefy komfortu?

Mocno nie lubię określenia „strefa komfortu”, ale nie mam tutaj lepszego, które pasowałoby mi do tego, co chcę napisać dalej. Wiele osób mogłoby powiedzieć do introwertyka: „ejjj chłopie wyjdź ze swojej strefy komfortu i zobaczysz jak będzie szałowo!” itd.
Bleeeehh…

Chwila, chwila!

Introwertyk wcale nie musi na siłę wychodzić ze swojej „strefy komfortu”,
wystarczy, że przekuje strefę komfortu na Strefę swojej Mocy.
I wykorzysta to, w czym jest dobry, tak, by mieć efekty bez stawania się ot tak hop siup Sceniczną Bestią.
Bo kto mu każe? Nikt mu nie każe.

Proces zmian wygląda tak:

Rób to, co możesz, tym, co masz (TERAZ!), a jak się rozkręcisz i Ci się spodoba, to wtedy będziesz sobie dokładał kolejne wyzwania i jak zechcesz to dorzucisz coś z półki ekstrawertyków, do Twojej własnej.

No dobrze, ale co takiego ma introwertyk, co mógłby wykorzystać w marketingu,
żeby mieć efekty i jednocześnie czuć się dobrze z tym co robi?
Zdziwisz się, ale opcji jest Cała Masa! (między nami to od nich właśnie zaczynałam, nadal wiele z nich stosuję, ba – nawet je rozwijam o kolejne pomysły i mam dzięki nim efekty.)

Jak w marketingu może działać introwertyk?

Po pierwsze introwertyk ma ogromne pole popisu w działaniach, w których on czuje się świetnie, a których ekstrawertycy z racji na swoją piorunującą energię w życiu się nie podejmą, bo zanudziliby się na śmierć, i nie odnaleźli w czymś, w czym nie ma wokół nich setek ludzi).

Introwertyk jako człowiek lubiący działanie w ciszy, dobrze odnajdzie się w czynnościach, które nie wymagają pokazywania się codziennie na video. Np.

 Tworzenie stron internetowych i ich pozycjonowanie (to mogą być własne strony o zarabianiu w internecie, ale mogą to być również materiały pomocowe dla partnerów i „poleconych” np. stworzone specjalnie dla nich strony z informacjami o firmie, z ich reflinkiem, ze wszystkim, co potrzebne by partner mógł przedstawiać ofertę innym lub reklamować ją na facebooku czy innych social mediach) .

Mam wśród znajomych kilka osób, które podobnie jak ja mają własne blogi, własne strony promujące, i tworzą strony, a nawet systemy stron dla swoich partnerów. Mało tego, osoby te mają świetne efekty, i bez problemu znajdziesz je w google, a to właśnie tam szukają informacji ludzie nowi, a nie na facebooku:)

Osoby te wprawdzie też są na FB, ale bynajmniej nie kręcą tam video rozmów, nie paplają marketingowo co drugi dzień, a nawet powiedziałabym, że prawdziwym świętem jest, jeśli wrzucą jakieś video.

Jedyne wyzwanie? Nauczyć się robić takie rzeczy jak proste strony internetowe, co przy dzisiejszym dostępie do wszech maści instrukcji na youtube nie jest żadnym epokowym wyzwaniem.

Tworzenie własnego bloga z różnego rodzaju wskazówkami i tematycznymi artykułami

Tworzenie bannerów i materiałów graficznych, które wyróżniają się wśród sieciowej masówki

Znajdowanie w sieci forów dyskusyjnych w temacie zarabiania online i marketingu, założenie tam konta, wrzucenie odpowiednich linków w stopkach i REGULARNE prowadzenie dyskusji. Dyskusje te zostają na forach na lata, i wcześniej czy później trafią do osób zainteresowanych tematem, które trafiły na takie forum z google. Przy założeniu odpowiedniej systematyki np. 5 forów, 5 postów w każdym tygodniu na każdym z nich, można sobie zbudować fenomenalną „historię” i być postrzeganym bardzo wiarygodnie przez nowych forumowiczów szukających porady, lub wprowadzającego do biznesu.

Mam wśród znajomych kilku notorycznych oblatywaczy takich forów, i zawsze gdy robię research jakiegoś tematu, lub szukam aktualności to Oni już tam są, dają wiedzę, informacje, ciekawe newsy. I to są osoby, od których nierzadko zapisuję się do jakich konkretnych projektów. Ważne: oblatywacze forów są również na FB, niektórych znam osobiście, innych nie, ale u niewielu z nich obserwuję, żeby na FB prowadzili jakiś wielki marketing. To dla wielu z nich jedynie kanał kontaktu a nie główne źródło marketingowej mocy.

Znajdowanie w sieci blogów tematycznych (reklama, marketing, sprzedaż, rozwój osobisty) i komentowanie ich tak, by zostawić link do swojej witryny.

Nagrywanie na youtube instrukcji dot. działania w danym projekcie (niejednokrotnie opisowej, czasem z głosem, czasem bez, wcale nie musi być ona z Waszą twarzą)

Udzielanie się na grupach projektów, w których sami działają lub w których NIE działają. W każdej z tych grup są osoby mogące być potencjalnymi klientami, i są to osoby, które czytają komentarze. A komentujących zwykle nie ma wielu, więc łatwo jest się tutaj swoich tekstem wyróżnić.

Pisanie artykułów informacyjnych, eksperckich i nie tylko, dla różnych portali tematycznych. Z obowiązkowym zostawieniem nam nich imienia i nazwiska, a jeśli się da – linka do strony.

Tworzenie animacji, gifów, memów, oraz video, które nie jest „paplaniem” a jakąś ciekawą formą dotarcia do odbiorców, bez „mądrowania się” na live.

Itd.

Im dalej w las tym więcej drzew

Może się okazać, że im dalej jako introwertyk idziesz w swoich działaniach, tym łatwiej przychodzą Ci pewne rzeczy, i tym więcej chcesz robić inaczej, ciekawiej, lepiej. Być może spodobają Ci się niektóre rzeczy z działań klasycznych ekstrawertyków, i część z nich wdrożysz u siebie. Ale daj sobie na to czas, bo spokojnie możesz działać i BEZ nich – wykorzystując to, co masz, i zaprzęgając do roboty to, co jest w Twoim introwertyzmie najsilniejsze. Strefa Mocy.

Przeczytałam ostatnio takie ciekawe zdanie:
Istota introwertyzmu. Aby móc tworzyć wielkie rzeczy, wielu ludzi potrzebuje samotności.

I z drugiej strony: Bądź Wyraźny. Wyraźni w marketingu mają lepiej.
Albo szybciej.

Zawsze są dwie strony medalu.

I na koniec zauważę jeszcze, że w dzisiejszym świecie mamy coś takiego jak Kult Osobowości (z tego co wiem mocno zakorzeniony m.in. w mentalności Amerykanów, i przenoszący się silnie na resztę świata).
Wielkie postaci biznesu, wielkie cytaty, ogromnie wyraziści i często ogromnie kontrowersyjni ludzie. Czasem aż zbyt ekstrawertyczni, ale przez to doskonale rozpoznawalni i czerpiący z tego konkretne korzyści.
Można też mieć wrażenie, że Trzeba dążyć do bycia właśnie kimś takim, żeby Być Kimś.

Yyy… serio?;)
To ciekawe dlaczego wielu najbogatszych ludzi świata, właścicieli wielkich firm, tak mocno dba o to, by w google nie można było znaleźć nawet ich … nazwiska;) A ich biznesy świetnie się kręcą.

To, że jesteś introwertykiem, nie znaczy, że jesteś Gorszy.
To znaczy tylko tyle, że Możesz robić coś Inaczej, niż obowiązujący kult osobowości, a i tak możesz mieć świetne efekty i dobrze się z tym czuć.

I to Ty zdecydujesz czy chcesz by tak zostało, czy z czasem coś będziesz w sobie zmieniał.
.
.
P.S A jak Tobie idą działania marketingowe, jeśli czujesz, że jesteś introwertykiem?
Skupiasz się na swoich mocnych cechach, czy próbujesz się na siłę zmieniać?

12 komentarzy

  • U mnie na ogół pomaga zmiana języka działania. Jestem introwertyczna – po polsku. Ale taki angielski chyba u mnie operuje w zupełnie innej części mózgu, bo na ogół, po angielsku całkiem fajnie idzie mi „small talk” – czyli właśnie gadanie o „d… Maryni” i budowanie takich całkiem sympatycznych, ale dość płytkich relacji…

    Chociaż coraz częściej wychodzę poza to co znane i bezpieczne. No chyba, że mam dzień kiedy nie wychodzę.

  • Dużo tutaj o mnie..
    Muszę to sobie poukładać

  • to ja, to ja! dzięki wykorzystam dla siebie.

  • Bardzo, bardzo dobry tekst !
    No i co Ty dziewczyno narobiłaś? po przeczytaniu tego tekstu, zakwalifikowałem sam siebie do introwertyków i to takich coraz bardziej betonowych. Nigdy nie określałem siebie w tych kategoriach, a teraz po takim „wyłożeniu kawy na ławę” już wiem.
    No i co Ty narobiłaś.
    O.K. jest dobrze, przynajmniej już wszystko jasne. Jestem typowym samotnikiem chociaż takim połowicznym bo od 33 lat z tą samą żoną, tak jakoś się dobraliśmy. Ludzi wszelakiej maści mam po dziurki w nosie a nawet wyżej. Najlepsze pomysły zawsze rodziły mi się podczas samotnych długich podróży samochodem a odbyłem ich w swoim życiu bardzo dużo. Żeby było jasne nie jestem i nie byłem kierowcą zawodowym, ot po prostu lubię samochód i jazdę nim, to jeżdżę.
    Co prawda nie mam żadnych oporów przed „publicznymi” wystąpieniami, ot mogę to prosto z marszu, żaden problem. Trochę to nietypowe jak na introwertyka, zawsze znajdzie się jakiś odszczepieniec .
    Lubię pisać, i to bardzo, to sobie piszę, trochę tu, trochę tam. To moje pisanie to nie do końca „marketingowe” raczej staromodne, nie pasujące często do „nowoczesnych” czasów.
    Znamy się tylko z fb. i to od niedawna, to dobrze bo w realu mógłbym się okazać zbyt „kwaśny”, żaden ze mnie kompan do „kielicha” nie lubię, co prawda łyskacza, piwa, wina od czasu do czasu, czemu nie. Dlatego raczej stronię od dużych spotkań marketingowych, ma to dobre i złe strony.
    No dobra trochę się rozpisałem jak zwykle, mam tylko nadzieje, że postąpiony Twój tekst nie jest tyko marketingowy ale chociaż trochę osobisty.
    Bardzo fajny tekst, powtórzę bo tak uważam.

    • Mirku, bardzo dziękuję za ten komentarz!:)
      A tekst owszem, jest osobisty, bo tak, jestem introwertykiem, chociaż może nie takim betonowym jak byłam kilka lat temu.
      I tak jak to pięknie ująłeś, tak i ja na początku w realu okazuje się trochę „kwaśna”, i często jest tak, że trzeba się do mnie dłużej przekonywać, podobnie jak i ja do innych ludzi.

      A co do Ciebie – wiesz sam, że uwielbiam czytać Twoje komentarze i dyskutować z Tobą na FB, i kto wie czy (teraz się nad tym zastanawiam) powodem nie jest właśnie to, że gdzieś tam po drugiej stronie monitora „czuję” podobną osobę do siebie.

      P.S Jeśli najlepszy marketing jest tym naturalnym, to warto być sobą,
      nawet jeśli nie jest się Gwiazdą Estrady 😉

  • Rzeczywiście introwertycy mają ciężej od razu na samym starcie, wielu osobom pewnie jest nawet głupio umieścić swoje imię i nazwisko na blogu, bo się wstydzą. To samo jest z publikacją treści na portalach społecznościowych i w innych miejscach.

    Niestety niektórzy tak mają, ale trzeba się przełamać i spróbować, bo może to mieć bardzo dobre efekty długofalowe, takie jak pewność siebie, większa otwartość na innych i umiejętność bronienia własnego zdania. Oprócz tego jest jeszcze dużo więcej korzyści płynących z prowadzenia bloga, tylko trzeba się przełamać 🙂 A po przełamaniu pierwszych lodów może się okazać, że takiemu introwertykowi będzie łatwiej utrzymać bloga, bo to też nie jest łatwe zadanie – wymaga sporego poświecenia czasu, robienia dobrego researchu itd a osoba bardziej stonowana, która więcej czasu spędza samemu w domu ma więcej czasu do poświęcenia na to, a na prawdę warto! 🙂

  • pięknie to opisałaś, pięknie.
    Ja też intorwertyk i wiem ile trudnych wyzwań mają osoby bardziej „zamknięte”

  • dziękuję, podbudowało mi to troche pewność siebie i to że mi też sie moze udać. Mimo zamknięcia na ludzi

  • Fajny artykuł, dużo informacji o introwetykach.

    Pierwsze spotkanie mówisz 🙂
    Dla mnie super, nie było rozczarowania w realu po online 🙂

    Konkret kobieta , rozrywkowych osób jest bardzo dużo , a konkretnych i cierpliwych jak Ty…hmmm.
    Zależy kto co lubi a ja lubię Ciebie 🙂

  • Zawsze mi się wydawało, że jestem 100% introwertykiem. Baa… nawet różnego rodzaju testy osobowości potwierdzały, że bliżej mi do skrajnej części tabeli niż „pomiędzy” 🙂 Przez długi czas myślałem, że to ogromna wada, z którą nie potrafię sobie poradzić. Dużo osób powtarza, że żeby zaistnieć w internecie musisz się pokazywać, nagrywać wideo, robić transmisje live itd – dzisiaj wiem, że to bzdura i można przyciągać do siebie ludzi na wiele innych sposoób, które tobie poprostu pasują i czujesz się z nimi dobrze. Myślę, że każdy znajdzie własną formę przekazu (zgodną ze swoim „ja”), dzięki której podzieli się ze światem tym, co ma do zaoferowania 🙂 Świetny wpis Olu, uważam, że był bardzo potrzebny! Pozdrawiam introwertyków! <3

    • No widzisz, może dzięki tym aktywnym działaniom online (również innym niż video, live, paplanie do kamery itd) – udaje nam się trochę wygonić z siebie tego introwertyka.
      Lata pracy, ale warto 🙂 Efekty widać gołym okiem.