Oferta limitowana: kiedy się NIE sprawdza?

Oferta limitowana!
Tylko tu i teraz, tylko do świąt, tylko do Sylwestra, tylko przez 3 dni, tylko na Wielkanoc, tylko na Dzień Dziecka itd. itd.

Na pewno doskonale to znacie, bo w zasadzie w sprzedaży tradycyjnej / sklepowej takie oferty z ograniczonym czasem trwania promocji są praktycznie w każdym miesiącu, i niemal zawsze okraszone są dopiskiem, że taka super okazja już się nie powtórzy.

I trzeba tutaj wiedzieć, że to patent stary jak świat, i w dodatku doskonale się sprawdza, działa po prostu na naszą psychikę i sprawia, że odpala nam się w głowie taka klapka, która podsuwa nam myśli w stylu „a jeśli faktycznie już się nie powtórzy”? „a jeśli przepadnie mi ta okazja?” itd. itd. Wizja straty świetnej oferty sprawia, że kuszeni jej niby „limitowaniem” sięgamy do portfeli.

Jednocześnie oferta limitowana przekładana na działania marketingu rekomendacyjnego może wyglądać zupełnie inaczej i mieć o niebo inne efekty (wcale nie takie dobre).

Zauważyłam to ostatnio na Facebooku, i mimo że wiem o tym doskonale, to do tej pory chyba o tym nie pisałam 🙂

Oferta limitowana w przykładach

Rozważmy przykład:

 Janek: 8 lat działa w programach partnerskich, jest w jakiś sposób liderem, rekruterem, promotorem. Idzie za nim Marka, na którą sobie przez lata zapracował. Wiadomo też, że zarabia grube pieniądze.

 Franek: 2 miesiące w programach partnerskich, bardzo ambitny, pracowity, naśladuje lepszych od siebie i uczy się jak szalony. Jeszcze nie zarabia, ale jest na dobrej drodze.

Obaj działają w programie partnerskim, który umożliwia zarabianie pieniędzy i ma ciekawy produkt, obaj też działają głównie na social mediach, a właściwie konkretnie na FB. Jeden i drugi dostaje prowizje, za każdy zakup osoby, którą zaprosi do tej firmy.

Sytuacja:

Janek wrzuca na FB posta o treści:

„Tylko 3 pierwsze osoby, które skomentują ten post nauczę jak w 30 dni zarobić 5000 zł, wykładając tylko 1000 zł”

W kilka sekund ma pod postem komentarze i chętnych.

Franek naśladując lidera robi to samo, dodaje u siebie na osi ten sam post.
Najpierw długo nie ma żadnych komentarzy, potem pojawiają się hejty + pytania o to, ile on sam zarabia w sieci + podśmiewajki i parskania. I zonk. Pies pogrzebany.

Dlaczego oferta Franka, mimo że była identyczna, limitowana, ograniczona w czasie itd. itd. nie zadziałała tak samo, a wręcz obróciła się na niekorzyść Franka?

Odpowiedź jest prosta, i myślę, że ją znacie:

 Ludzie nie znają Franka jako tego, który Zarabia w sieci konkretne pieniądze.
 Ludzie wiedzą, że dopiero zaczął i jeszcze nie zarabia wcale.
 Ludzie wiedzą, że dając taki post kłamie, bo skoro sam jeszcze tyle nie zarobił, to jak może nauczyć tego innych?

Oferta limitowana w wielkich sklepach również działa na zasadzie marki sklepu, jego wielkości, rynkowych zasięgów, reklamy, rozpoznawalności klientów itd.

Oferta Janka, o którym każdy wie, że zarabia, sprawiła, że ludzie chcieli jak najszybciej posiąść tą wiedzę.

Natomiast Franek.. cóż. To jeszcze nie ten etap.

W marketingu rekomendacyjnym opartym stricte o Facebooka, duże znaczenie mają relacje, renoma, długość działania na rynku, i „szmal”, który widać. Jeśli tego nie ma, to chętnych na korzystanie z takiej oferty jak Franka, będzie zero, lub będzie to ktoś z przypadku, kto nie ma pojęcia o rynku, nie zna danej osoby zupełnie i przypadkowo się „skusi”.

Natomiast procent tego przypadku jest bardzo, bardzo niewielki.

Ludzie od lat walczą o dobra niedostępne.
Oraz o te dobra, które są nie dla wszystkich.
Mają jakieś ograniczenie. Tylko do wyprzedaży zapasów magazynowych. Tylko do piątku. Tylko w okresie do Sylwestra itd. Tylko od kogoś, kto jest nadziany i proponuje coś dla ledwie kilku osób.

Czasem „wyskoczenie” z taką limitowaną ofertą w momencie, gdy nie jest się jeszcze docenianym w jakiejś branży, albo wręcz jest się świeżym, nieznanym „podjaranym”, może sprawić, że spalimy sobie wizerunek, w oczach wielu ludzi. Bo oni zapamiętają, że „chciał uczyć jak zarabiać, a jeszcze robi na etacie, i z netu nie wypłacił nic”.

I myślę, że warto o tym pamiętać.

One comment