„Wystarczy, że na webinary będziesz zapraszał” Tratatata…

webinaryWiele osób wchodzących w biznes tzw. marketingu wielopoziomowego (MLM) jest na samym początku swojej „drogi” mamionych najprzeróżniejszymi tekstami, które niejako mają potwierdzić im jak prosty, łatwy, miły i przyjemny jest to biznes. Wprost dla nich stworzony. Ba! Niejednokrotnie słyszę, że ktoś, komu spodobała się idea marketingu wielopoziomowego, albo sam produkt, którego on dotyczy: czy są to pakiety medyczne, kosmetyki, herbaty, kawy, chemia gospodarcza czy co tam jeszcze, od początku myślał, że „on będzie tylko na webinary zapraszał” i że ta praca nie ma nic wspólnego ze sprzedażą.

Zdarzało mi się nawet pytać taką osobę, gdzie ona coś takiego słyszała i gdy uzyskiwałam odpowiedź i sprawdzałam ją, okazywało się, że rzeczywiście ktoś jej tak powiedział. A nawet na YouTube nagrał film, w którym całe działanie w marketingu wielopoziomowym sprowadził do przyjemnego „zapraszania na prezentacje”. I koniec, vłala, pieniądze płyną strumieniem.

Zapraszaj, zapraszaj, reszta zrobi się sama

Jeśli Ty również tak myślisz, to w tym momencie chciałabym Cię wyprowadzić z błędu.

Jeśli ktoś powiedział Ci „Wystarczy, że na webinary będziesz zapraszał” – to albo kłamał w żywe oczy, albo to jego ktoś wkręcił i teraz powiela ten chwytliwy tekst dalej, by zyskać klienta (klient = prowizja).

Dlaczego tak mówił? Bo ludzie tak naprawdę oczekują tego, że będzie łatwo, pieniądze same spadną z nieba, a oni nie będą musieli nic robić, a już na pewnie nie będą musieli sprzedawać, tylko „zapraszać innych na webinary, biznes prezentacje” itp. itd.

Poniekąd działania w marketingu wielopoziomowym w większości firm, które w ogóle organizują takie prezentacje online (tj. webinary), rzeczywiście można oprzeć na zapraszaniu innych ludzi do wysłuchania ich, czy obejrzenia i zdecydowania czy im się taka forma pracy podoba, czy nie. Ale od tego do podpisania umowy i działania jeszcze daleka droga. I Twoja rola, jako osoby „zapraszającej” absolutnie się tutaj nie kończy.

Wręcz przeciwnie.

Zdecydowana większość osób, która z czyjegoś zaproszenia przychodzi na webinar biznesowy – ostatecznie albo a) nie jest zainteresowana pracą, która nie daje etatu, albo b) coś ją zaciekawiło, ale ma mnóstwo pytań, na które to Ty będziesz musiał takiej osobie odpowiedzieć. Musisz więc znać produkt (jako tako), plan marketingowy, zasady wynagradzania w firmie itd. itd. Mało tego, fakt, że ktoś obejrzy jakąś tam prezentację nie znaczy jeszcze, że w dany biznes wejdzie, czy dany produkt kupi. Tak po prostu.

To Ty jako zapraszający musisz tego dopilnować, „domknąć sprzedaż”, podesłać druki umowy, dopilnować by wszystko było zrozumiałe i by umowa została właściwie podpisana.

Ten etap wydaje się banalny, ale takim nie jest: rozmowy „po” webinarze mogą trwać kilka dni ale i kilka miesięcy – w zależności od tego kim jest osoba, z którą rozmawiasz, na czym jej zależy i jak wiele potrzebuje informacji. No i czy naprawdę ją to interesuje – bo rozmawiać, a zdecydować i działać, to dwie różne sprawy.

Większość osób, które świeżo weszły w marketing wielopoziomowy jest przekonana, że nie będzie musiała robić nic ponad „zapraszanie na webinary”. I to jest podstawowy błąd, który wg mnie sprawia, że tak wiele osób rezygnuje z tej formy zarabiania.

W pracy nie wystarczy przyjść do pracy

Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że nieco inaczej wygląda działanie w marketingu wielopoziomowym jeśli chodzi o produkty abonamentowe (jak np. pakiety medyczne S7 czy firmę pozwalającą zarabiać na sztabkach złota w abonamencie ) , a inaczej działanie w mlm-ach, których produkt abonamentowym nie jest (np. Avon, Oriflame i większość działających wielopoziomowo firm kosmetycznych).

Przy produktach abonamentowych: zapraszanie kogoś na webinar to kwestia podstawowa, ALE: nie zmienia to faktu, że pozostaje tu kwestia dogrania szczegółów (o ile jest co i z kim dogrywać), podpisania umowy, dopilnowania płatności itd. Ale w tym wypadku rzeczywiście można się skupić bardziej na prezentacjach, nie zapominając przy tym o tym, że to tylko jedna z dróg, niekoniecznie najlepsza i jedyna.

Przy produktach zużywalnych (kosmetyki, herbatki, kawa, itd.): zapraszanie na webinary (nienawidzę tego słowa, jak babcię kocham) – nie wystarczy. Tutaj Twój zysk zależy od konkretnej ilości sprzedanych produktów lub sprzedaży konkretnej ilości produktów przez Twoich partnerów, więc tekst pod hasłem: „Wpadnij Zbychu na webinara – zrobimy kasiorę” nie zadziała, ponieważ Zbychu będzie musiał sprzedawać te kosmetyki, znaleźć osoby, które chcą je mieć, lub zapraszać na „webinary” masowo. A wszyscy wiemy, że nie każdy ma chęć czy predyspozycje do tego, by działać w mlm. Nawet jeśli plan marketingowy jest fantastyczny, prowizje wielkie, premie, auta, bajery itd. itd. – to żeby Coś z tego mieć, trzeba działać, a nie tylko zapraszać obce osoby licząc na to, że ktoś przyjdzie, podekscytowany podpisze umowę, znajdzie 100 własnych partnerów a my, jako wprowadzający będziemy żyć jak pączek w maśle.

To tak nie działa.

Ważną kwestią, którą tutaj trzeba poruszyć, jest również sprawa Twojego wizerunku. Mówi się, że ludzie kupują od tych, których znają, i wchodzą we współpracę z tymi, którym ufają. Ale być może masz niewielu takich znajomych. Być może nie masz tych 3 podawanych często w przykładach „super przyjaciół”, którzy jak rzucisz hasło to od razu wchodzą w ciemno i idą za Tobą w dym. Jeśli w tym momencie zaspamujesz priv 1000 obcych osób na facebooku, to możesz mieć niemal 100% pewności, że żadna z nich nie przyjdzie na Twój webinar i go nie obejrzy. Bo Cię nie zna, bo zewsząd otacza nas spam, bo mamy dość reklam i nachalnych natrętów biznesowych.

I tutaj gadanie „statystyka zrobi swoje” jest bzdurą. Jeśli nie popracujesz nad własnym wizerunkiem w internecie, lub nie wydasz grubego pliku pieniędzy na płatną reklamę, to nie licz na kokosy z działań spamerskich.

Oszukani?

Kilka tygodni temu przyszedł do mnie ktoś, kto poczuł się „oszukany” przez swojego lidera i chciał się pożalić. Powiedział, że myślał, że zarobi od razu „zapraszając na webinary znajomych z facebooka”. No to zerknęłam na jego Facebooka. Z góry na dół cała tablica zarzucona dwoma rodzajami treści:

1.Zaproszenia na webinary („Ludzie jest praca cudowna, zarabiaaajcie”, „Kupujcie, zapraszajcie i bądźcie wolni finansowo!” „Obejrzyj to i zmień swoją przyszłość na lepsze!” ).

Oraz

2.Zdjęcia chorych, poranionych psów, którym trzeba pomóc oddając 1 % podatku, zdjęcia chorych dzieci, którym trzeba pomóc oddając 1 % podatku, zdjęcia porozrywanych koni, których śmierci można było zapobiec oddając 1% podatku na fundację x, zdjęcia chleba za który jak klikniesz to fundacja y dostanie pieniądze na zbawienie świata od głodu, zdjęcia dzieci z Sudanu – żeby oddać 1% na studnię głębinową itd).

I tak cały dzień po kilka wpisów.

Z całym szacunkiem – ja też lubię pomagać i staram się pomagać. Ale:

1.Jeśli w kółko piszesz o webinarach i pieniądzach i zarabianiu i nie dajesz nic więcej, to kto to obejrzy? Kto weźmie Cię „serio” jeśli tak prowadzisz profil, stronę, bloga?

2.Jeśli całą tablicę zarzucasz akcjami typu „1%” … to kto wyśle ten 1% komukolwiek z tej listy, która serwujesz? No kto? Jak ma wybrać z tej masy, którą codziennie bez namysłu wrzucasz?

No i … czy zdajesz sobie sprawę z tego, że ludzie wchodząc na Twój profil i widząc coś takiego… wciąż mają „doła”?

Wystarczy, że na webinary będziesz zapraszał. Tratatata…

4 komentarze

  • Kwestia biznesu online to nie tylko zapraszanie na webinary – zgadzam się z Tobą.
    Bo biznesu tak nie zbudujemy
    Możemy dorobić sobie jeśli bedziemy to robić skutecznie

    Biznes Online to nie jest coś co się buduje w 1 miesiącu a NIESTETY WIĘKSZOŚĆ traktuje to właśnie w taki sposób.
    Jak coś nie idzie to zmieniają firmę. Problem w tym że to nie z firmą jest problem a z NIMI.

    Pytanie czy ktoś traktuje to wszystko poważnie jako biznes czy jest kolejnym który chciałby spróbować…

    Osobiście każdej nowej osobie mówię, że czeka go 3 lata ciężkiej pracy i nauki i że jeśli nie jest gotowy to niech zrezygnuje teraz bo szkoda marnować czas.

    Oczywiście każdy KLASZCZE i chce.
    95% osób zapomina o tym co mówiłem max po 6 miesiacach

    Jeśli ktoś obwinia lidera za swoje niepowodzenie to niech lepiej przestanie myśleć o biznesie.
    Lider nie jest od nianczenia ale od pokazanie drogi i nic za nikogo nie zrobi

    • Aleksandra Niedzielska

      Dokładnie tak Irku.
      I właśnie szkoda, że tak wiele osób odbiera „biznes online” jako coś łatwego, lekkiego, plaża, laptopik i Kanary i to po… miesiącu pracy najpóźniej.
      I to wyłącznie „zapraszając na łebinary” 😉

  • 😀 Jeśli mogę coś dodać od siebie , to niestety sporo ludzi tak przestawia ten biznes , ” hamak , plaża , słoneczko i ewentualnie sielanka ; efekt końcowy taki jest , ale niewielu mówi jak jest , że żeby był taki ” efekt końcowy ” trzeba się wpierw ” narobić ” , powiem Irku , że to mnie właśnie przyciągnęło 😀

    • Aleksandra Niedzielska

      Bogdan i tak się zdarza, ale bądźmy szczerzy -…kto rozsądny wierzy w to, że naprawdę „wielkie” pieniądze, przychodzą za nic?