1 stycznia 2016 – mocno w pracy od 7 rano. A Ty?
No to mamy 1 stycznia 2016, jest siódma rano a ja… pracuję, czego dowodem ma być ten wpis na blogu;)
Mam nadzieję, że nie daliście się nabrać – tak naprawdę z pewnością jeszcze śpię, a kto wie czy nie docieram do łóżka po nocnym tournee gdyńskimi ulicami, na trasie – impreza miejska – dom koleżanki. Wpis został wcześniej ustawiony na automatyczną publikację (tak się to robi), po to, żeby nieco po 7-ej rano pojawił się na blogu.
I chyba za to właśnie lubię pracę przez internet: ja będę dochodzić do siebie (wiadomo, Sylwester), a na blogu będzie już coś, co opracowałam wcześniej. Podobnie jak wszystkie inne rzeczy, które zrobiłam w sieci w ubiegłym roku, i które pracują wtedy, gdy ja sobie śpię.
No więc… witaj w 2016!
Pewnie TY również przeczytasz ten wpis z opóźnieniem, bo nie przypuszczam nawet, żebyś 1 stycznia 2016 był na nogach o 7-ej rano, w dodatku tryskający mocą i energią do działania. Brrr. No chyba, że się mylę, to pokłony!
P.S Wadą takich artykułów z opóźnionym czasem publikacji jest ryzyko, że gdy ten wpis pojawi się na blogu, mnie już nie będzie. Wszak nigdy nie wiesz, kto i co stratuje Cię podczas Sylwestra ;). Ani jaka petarda (nie daj losie) wybuchnie obok. Ale, gdyby się okazało, że dziwnym zrządzeniem „wykrakałam sobie” i tak właśnie będzie to… poproszę o wrzucenie linka do tego wpisu na moim facebooku i 500 zabawnych komentarzy pod nim. Najlepiej w stylu „rachu ciachu nie klikniesz już spod góry piachu” 😉 Poważnie, żadnych smętów! Zakaz.
I najlepszego dla Was w Nowym Roku! (p.s nie budzić mnie przed 15-stą, bo strzelam!)