Eks Promotor, dziś Admin. Idzie nowa jakość?

promotorzyDziś będzie trochę przemyśleń, trochę gdybania, trochę poszukiwania powodów „nowego”.
A „nowe” to zmiana ról na polu bitwy 🙂

Nie wiem czy zauważyłeś, ale myślę, że jeśli dłużej działasz w firmach umożliwiających zarabianie przez internet (czy to firmach typu mlm, hyip, revshare, czy w projektach zahaczających o mining i kryptowaluty), że coraz częściej jeśli pojawia się na rynku jakiś ciekawy nowy projekt, to jego właścicielem nie jest osoba „znikąd”, w której historię możemy jedynie wierzyć na słowo, a osoba, którą już w jakiś sposób znamy.
Znamy bo wcześniej była „po stronie” zwykłych użytkowników. Była promotorem, marketingowcem, ba: czasem naprawdę Dużym Promotorem. Działała w innych projektach, angażowała się, robiła marketing rekomendacyjny ( „polecała”) itd.

I tak im dłużej rozmawiam z ludźmi, tym bardziej zaczęłam się zastanawiać nad powodami dla których ktoś, kto do tej pory jedynie reklamował inne projekty – nagle bierze sobie na bary znacznie trudniejsza rolę i znacznie większą odpowiedzialność. Bycie adminem. Właścicielem. Ceo. Bycie tym kimś, na kogo w razie „porażki” spada cały „wściek” użytkowników.

Z pewnością kojarzycie niektórych adminów projektów, które już upadły.
Większość z nich po prostu znikała z FB, a strona ich firmy znikała z internetu. Wtedy złość użytkowników (zwłaszcza tych, którzy myśleli, że mają tfu tfu „gwarancję” czegokolwiek) wcale nie spadała na nich (!). Bo ich już nie było. Albo przestawali odpisywać na wiadomości.

Złość i frustracje tych wszystkich ludzi spadały na… głównych Promotorów tych projektów. Dlatego, że oni NIE znikali.

Działali w firmie jak każdy inny, tylko mocniej się angażowali, ale gdy nie było na kogo „zrzucić winy” za to, że ten czy inny projekt upadł – to „wina” i złość leciały właśnie w ich kierunku. Bo nie powiedzieli. Bo nie ostrzegali. Bo zarobili więcej niż inni. Bo nie mówili o ryzyku codziennie po 5 razy. Bo ktoś ich źle zrozumiał. Bo ktoś myślał, że o ryzyku mówią tylko tak pro forma. Bo „nie dali znać wcześniej, że firma padnie” – i wtedy zwykle mało kogo obchodziło to, że oni najczęściej tak samo jak większość zwykłych użytkowników nie wiedzieli o tym, że admin ma plan się zawinąć. Mało tego: ten sam admin często mamił ich cud wizją rozwoju swojego projektu, tylko po to, żeby działali dalej i żeby dzięki temu nachapać się więcej zanim zniknie wraz z firmą.

 

Kiedy projekt upadał, żółć użytkowników zalewała więc głównego promotora.
Czasem na krótko, czasem na wiele miesięcy.
Osobiście znam kilka osób, którym to wykończyło psychikę i które nie udźwignęły tego hejtu i wycofały się z rynku całkowicie.

Ale czasem takiemu promotorowi „odpalał się” w głowie plan.
Plan, że nie da się już więcej nikomu „wydmuchać”. Że nie będzie działał nigdzie indziej. Że stworzy coś własnego i jeśli ma za coś odpowiadać w przyszłości, to chociaż zasłużenie, a nie dlatego, że ktoś wylał na niego wiadro pomyj, podczas gdy on sam nic nie zrobił, po prostu promował firmę, której nieuczciwy admin prysnął z kasą.

Co Eks Promotora pcha do bycia adminem?

 

 Chęć stworzenia czegoś własnego, za co będzie mógł z pełną świadomością ryzyka – odpowiadać
 Chęć stworzenia czegoś lepszego. Przemyślanego, Na dłużej.
 Chęć pokazania, że nawet jeśli działał kiedyś w jakimś „g…wnie” , to sam potrafi stworzyć i zarządzać czymś, co będzie dla użytkowników kapitalną opcją zarabiania
 Chęć postawienia wyraźnego wykrzyknika po zdaniu „no to ja Wam wszystkim pokażę!”
 Chęć dania ludziom, których zna z innych projektów jakieś autentycznej, uczciwej „maszyny” do pomnażania środków
 Chęć odbudowania swojej reputacji po tym, jak spaprał mu ją ktoś inny (a czasem chęć poprawienia swojego wizerunku po tym, jak być może nie zauważył pewnych sygnałów, które mógł zauważyć, ale zwiodło go zaufanie. Wszak wszyscy popełniamy błędy)
 Znudzenie materiału. Promotor wciąż się dywersyfikuje, dokłada nowe źródła zysków, nowe projekty, skacze poniekąd z kwiatka na kwiatek „żeby się zabezpieczyć”. W którymś momencie chce czegoś więcej. Nudzi go ta strategia. Chce w coś się zaangażować na 100%. Chce zrobić COŚ. COŚ dużego. I wie, że to może być tylko jego własny projekt, bo po tak wielu upadkach, nie zaufa już innej firmie w całości. Zaufa swojej.

Jakie mogą być plusy Eks Promotora – dziś Admina?

 Hejt już prawdopodobnie zaliczył – jeśli tworzy coś swojego, to będzie mu zależało na tym, żeby działało to dobrze, i żeby wpłynęło na poprawę jego reputacji w sieci
 Ryzykuje wszystko, więc będzie się starał. Internet mało kiedy daje kolejną szansę, po własnej „wpadce”
 Tworzy coś po to, żeby było i dla niego i dla ludzi, którzy go kojarzą (on dobrze wie o tym, że będą mu patrzeć na ręce, ale bierze to na klatę)
 Chce pokazać, że Można Lepiej.
 Wie jak robić marketing dla innych, – dla siebie zrobi lepszy
 Wie jakie były problemy w innych projektach, – u siebie będzie się starał je wyeliminować
 Nie popełni błędów, które obserwował u innych adminów

Jakie mogą być minusy Eks promotora – dziś Admina?

 Zna się na marketingu, ale nie zna się na adminowaniu, więc będzie musiał znaleźć dobrych programistów, i innych fachowców (deficyt na rynku), którzy zapewnią jego platformie to, czego on od niej oczekuje (tym samym start jego projektu będzie opóźniony, podczas gdy on będzie nad nim pracował wiele miesięcy PRZED tym jak wpuści go na rynek). To i minus i wielki plus jednocześnie.
 Nie wie, jakie wyzwania będą czekać po „drugiej stronie” – tego wszystkiego będzie się dopiero uczył.
 Niektórzy są świetni w roli promotorów, ale nie nadają się do kwestii stricte technicznych, więc jeśli nie znajdzie ekspertów od niektórych spraw – to sam im może nie podołać
 EGO go pożre
 Przedobrzy i to odbije mu się czkawką
 Może się okazać, że o ile marketing rekomendacyjny kochał, o tyle adminowanie go wypali i zamęczy
 Może „odpaść” w starciu z regulacjami prawnymi, – zakładając, że będzie chciał aby projekt w pełni stosował się do wszystkich nowych przepisów i regulacji (a tych w niektórych branżach zwyczajnie jeszcze nie ma)
 Rozpocznie firmę od hejtu – na jego fanpage, na grupach i na forach natychmiast pojawią się „starzy gracze” którzy przypomną mu o wpadkach i wciąż źli – od razu zrobią mu w sieci odpowiednią opinię

 

Czy Eks Promotor innych firm – dziś admin własnej, to jakaś Nowa Jakość?

Myślę, że tak.
Wprawdzie wszystko i tak zweryfikuje czas, i nadal wszędzie jest i będzie ryzyko, ale… wiemy Kim Jest taka osoba, i wiemy jak długo pracowała na swój wizerunek w sieci. Wiemy co ją wyróżnia, jakie ma zalety i jakie ma wady. Zwykle wiemy też gdzie jej szukać. I wiemy jeszcze jedną ważną rzecz, którą wie również on sam:

Jeśli jego projekt padnie, to on będzie SPALONY zarówno jako admin, jak i jako potencjalny przyszły promotor innej firmy.
Facebook go pożre.
Ludzie go „zajadą”.
Internet wyda „wyrok”.
I dlatego myślę, że będzie się bardziej starał niż admini, których znaliśmy wcześniej.

 

P.S Dziś na rynku (z mojej obserwacji) są 3 działające już firmy, których adminami są byli promotorzy.
Kolejne dwie odpalą w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy (wiem, bo w tle toczą się na ich temat rozmowy).
Kolejne dwie powinny być do końca roku.
O innych nie wiem, bo jeszcze nie mam aż tak rozbudowanych kontaktów.
Ale ciekawe czasy nas czekają 😉

Czy Eks Promotorzy okażą się Świetnymi Adminami?
Nie mam zielonego pojęcia.
Część pewnie tak, a część pewnie nie.
Ale sprawdzimy to – zweryfikuje ich czas i rynkowe realia 🙂

12 komentarzy

  • Ja uważam, że eks promotor szuka nowych wyzwań, możliwości.
    Chce się rozwijać, a krokiem naprzód jest własny program.
    Niestety niektórzy w tym przypadku porywają się z motyką na słońce i zapał oraz chęci nie wystarczyły…

  • bardzo fajne argumenty za i przeciw. obserwuje

  • Tak szczerze to znam tylko jedną osobę, która przez ponad 7 lat była aktywnym partnerem, a obecnie jest właścicielem firmy MLM i odnosi ogromny sukces. Przez ostatnie 10 lat śledzę rynek internetowych projektów i zauważyłem, że najwięcej tych spod ciemnej gwiazdy super hiper marketingowych revsharów i część krypto mają wspólny mianownik, a nawet kilka: mają zawsze jednego lub 2,3 dużych promotorów i to oni piją śmietankę. No i to co ciekawsze pojawiają się jak grzyby po deszczu i jak niby mają już duży wzrost to nagle znikają. Dlatego uważam, że warto zająć się projektem, w którym właściciel jest znany i transparentny, a wręcz krystaliczny i nie ma nic do ukrycia (włącznie z siedzibą i KRS firmy).

    • Jest w tym część prawdy, aczkolwiek osobiście uważam, że nie ma ludzi całkowicie krystalicznych Łukasz 🙂
      Podobnie jak nie ma gwarancji 100% że coś potrwa „na zawsze”.
      Jak w tej piosence:
      „Nic nie jest wieczne, i niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie”

  • Skoro podjął taką decyzję,to raczej się przygotował ale jak piszesz,czas zweryfikuje.Obserwujemy i działamy 🙂

  • Jak zwykle świetny tekst. Dziękuję za wiedzę którą nam przekazujesz.

  • Jak zwykle świetny wpis Ola, gratulacje 🙂
    Osobiście działam wyłącznie w projektach, których admini są mi znani i jak dotąd nie narzekam i niech tak zostanie, bo to sprawia, że można się rozwijać jeszcze bardziej, nie trzęsąc portkami o kasę i ludzi (chociaż i tak100% ryzyko jest wszędzie).

  • Każdy w życiu kto chce iść do przodu chce się rozwijać podejmuje nowe wyzwania
    Nie ma złotego środka i nie ma gwarancji sukcesu lecz doświadczenia jakie ta osoba zbierze są dla niego bezcenne

  • Ciekawy artykuł, aż sam jestem ciekaw co to będą za firmy 🙂

  • Zawsze mam wątpliwości, jeśli chodzi o zamianę ról z promotora na admina. Więc zwykle uważnie przyglądam się co z tego wyjdzie (bo zdarzały się już wtopy). Zwykle daję kredyt zaufania – ale przezorny zawsze ubezpieczony, więc i tak pamiętam o takich drobiazgach jak dywersyfikacja i ochrona kapitału.