Forex – rynek możliwości, czy rynek straconych pieniędzy?

jak zarabiać na forexJak to jest z tym forexem, no jak? Do tematu zarabiania na forex podchodziłam w ostatnich latach przynajmniej kilka razy. Za każdym razem motywem głównym i powodem numer 1 była chęć dywersyfikacji zysków (poza programami partnerskimi, marketingiem i kryptowalutami) na coś innego.
Na coś, co jest znacznie większe, głębsze i w perspektywie czasu może dawać naprawdę dobre zyski. Na rynek mocno regulowany!

Wyobrażałam to sobie tak, że albo będę trejdować na forex ręcznie (czytaj: samodzielnie, bez udziału botów, cudów, sygnałów itd.), albo automatycznie, czyli trafię wreszcie na bota, który faktycznie w skali roku przynosi takie zyski, dla których Warto.

Jak to się skończyło i co dalej? O tym przeczytasz niżej, a chciałabym wrócić do tematu dlatego, że od września znów przymierzam się do działania na rynku forex (uparta koza jestem, to fakt!), chociaż tym razem ani manualnie, ani z użyciem popularnych botów, na których jak dotąd wyłącznie traciłam.

Forex – rynek możliwości, czy rynek straconych pieniędzy?

Rzecz pierwsza: trading manualny na forexie.

Przyznam, że przyłożyłam się do tematu! Kilka miesięcy nauki, szkoleń, live tradingu, analizy, zaliczania krok po kroku akademii wiedzowej (był to system IML – który wiedzowo jak najbardziej polecam, materiały do nauki i zrozumienia rynku forex mają przednie!). ALE: po tych miesiącach okazało się, że po pierwsze nie leży mi codzienne śledzenie rynków, informacji, pozycji i wykresów. Ja tego zwyczajnie nie lubię, a żeby trejdować na forex manualnie i być traderem z takiego prawdziwego zdarzenia, to trzeba to lubić (lub polubić), chcieć i dobrze czuć się właśnie na wykresach. A u mnie tego nie było. Nie ten flow, nie ta moc, nie ta energia. Nie czułam w tym zupełnie spójności ze sobą. I w zasadzie ten powód mógłby już wystarczyć.

Po drugie: pożerało mi to mnóstwo czasu, którego nie chciałam tracić właśnie na coś, co nie było „dla mnie”.

Po trzecie: mogłam korzystać z różnego rodzaju sygnałów na wejście w pozycję, wyjście itd. ale… czy to byłby trading manualny, czy raczej byłabym wciąż zdana na to, że ktoś podsunie mi jakiś sygnał? A jeśli zabrakłoby sygnalisty, to gdzie bym się wtedy znalazła? Sygnały przerabiałam i na kryptowalutach i na forexie i to niestety również nie było coś, dla mnie. Czekaj na sygnał, odpalaj MT4, leć wystawić pozycję, licz, że się uda. No kurczę… ja tego nie czułam.

Podsumowując przygodę z tradingiem manualnym na forexie: wiele się nauczyłam o tym rynku i wyczyściłam konto ze 2 razy. Wyczyścić konto to znaczy: stracić wszystko do zera.

Wystawić pozycje tak, że rynek je zabiera. Nie ustawić stop lossów. Lub ustawić je błędnie. Przetrzymywać pozycje na kilka dni „bo może odbije”, albo „już, już zaraz odbije” itd. Straty, straty. Zyski też były, nie powiem, ALE finalnie oba konta wyczyszczone. Strata pieniędzy: depozyt x 2, abonamenty w systemie IML x kilka miesięcy, opłaty dodatkowe.

Nie boleję nad tymi stratami w żaden sposób.
To między innymi one pozwoliły mi dojść do tego, że trading manualny nie jest dla mnie.
Ba! Jestem za nie wdzięczna. Bo może gdybym zarabiała na forexie tą drogą, to łyknęłabym to, że nie lubię ślęczenia na wykresach, obserwacji rynku, latania do telefonu, komputera i wgapiania się w pipsy na ekranie. A to na dłuższą metę zjechałoby mi psychę.
Bo nie byłoby tym, co lubię robić.
Proste.

.
Rzecz druga: przygoda z botami na forexie

Cudowne boty oferujące super zyski dziennie, miesięcznie, czy kwartalnie pojawiają się w sieci co chwilę. Serio, co kilka miesięcy na social mediach ktoś promuje boty, które bez naszego udziału mają zarabiać na forex. Najczęściej: kokosy.

A ponieważ lubię rozwiązania automatyczne (czytaj takie, przy których się nie spocę od roboty), to zaczęłam boty sprawdzać. Te darmowe, oferujące fajne procenty okazywały się shitem w tempie piorunującym. Kaska w kosmos ot tak, fruuuuu, poszło! Nie łudź się, że znajdziesz w sieci darmowego bota na forex, który ktoś stworzył po to, żeby wszyscy w niego weszli i byli bogaci ;) Takie rzeczy tylko w Erze. Zresztą nie musisz wierzyć w żadne moje słowo: idź i sprawdź sam, a potem wróć tutaj i zostaw komentarz. Będzie mi miło.

Po botach darmowych zaczęłam sprawdzać boty płatne.
Zasady są stosunkowo proste: płacisz za bota (rzadko jednorazowo, zwykle miesięcznie), zakładasz konto u brokera, wpłacasz depozyt, kupujesz osobno hosting (opłata miesięczna) na którym całość będzie działać, podpinasz bota do konta i bot sobie działa.
Raz traci, raz zyskuje – to normalne, bo nawet automat robi fuck upy, ALE…
Ale okazało się, że i te boty mogą wyczyścić konto. Zaliczyłam. Cały depozyt fruuuu w kosmos.

Dlaczego? Boty mają specyficzne ustawienia przy każdy takim automacie. Wiele z nich robi to, co robiłam trejdując samodzielnie: np. przetrzymują pozycję po kilka dni (nie robią tak jak w day-tradingu, że na koniec dnia odcinają straty póki są jeszcze małe i idą dalej, tylko kiszą pozycję w trupa!). Kurs leci w dół. Bot trzyma. Kurs leci w dół, bot trzyma (w tym czasie rosną opłaty za przetrzymywanie pozycji), i w którymś momencie BACH, depozyt jest za mały, by pozycję uciągnąć, i zostaje wycięty. Minus za minusem.

Wystawiają podwójne pozycje (co oznaczy podwójny zysk w razie farta, albo podwójną stratę!), grają na dwa fronty: z rynkiem i przeciw rynkowi (któraś z tych pozycji na pewno zostanie wycięta) itd. itd.

Dodatkowo, boty tworzą ludzie, którzy np. na rynku forex w ogóle nie działają, albo działają stosunkowo krótko, co sprawia, że wiele sytuacji przerasta tworzone przez nich automaty.
Źle ustawione stop lossy. Za duży % ryzyka w stosunku do grającego kapitału. Za duży zakładany zysk i wariackie schematy, które mają pomóc go osiągnąć Itd. itd.

Podsumowanie: Bot płatny wywala depozyt (tracisz). Ale to nie jest Twoja jedyna strata! Przecież przez kilka miesięcy płaciłeś za bota. Miesiąc w miesiąc. Plus za hosting. Co 30 dni.

Fakt: gdybyś miał większy depozyt, to bot mógłby unieść więcej, ale jeśli wchodzisz za 1000-1200$, to ryzyko straty jest znacznie większe, bo mniejszy margines operacyjny dla bota. A poniżej 1000-1200$ przy bocie to w ogóle się wg mnie nie opłaca. Ale tu również nie musisz się zgadzać, to moja wyłączna opinia podparta tym, co sama zaliczyłam w tym temacie.

Straty, straty..

Ostatecznie po przerobieniu kilku botów płatnych stwierdziłam, że te straty, opłaty itd. jednak nie są tym, co tygryski lubią najbardziej. Być może istnieją boty tworzone przez super wyjadaczy rynku forex, którzy są na nim od lat i wiedzą co i jak, ale BEZ odpowiednio dużego depozytu, i sprawdzenia faktycznej wiedzy osób/firm je tworzących, i ich doświadczenia na forex, plus dużego zapasu kapitału na opłaty za bota i hostingi, nie ma tu czego szukać. Chyba, że masz naprawdę sporo pieniędzy i wisi Ci kolejna strata.

Zatem: Forex – rynek możliwości, czy rynek straconych pieniędzy?

Dla mnie jak na razie to rynek straconych pieniędzy:)

Co nie zmienia faktu, że jest to rynek, w którym chcę być i móc zarabiać – pod warunkiem, że nie jest to męczący mnie trading manualny, ani super-auto-boty wzięte cholera wie skąd, i tworzone przez cholera wie kogo, na których się więcej traci niż zyskuje (wliczając tu dodatkowe comiesięczne, obowiązkowe opłaty za bota + resztę).

  • Nie chcę robić sama, bo mi się nie chce.
  • Nie chcę płatnych co miesiąc botów.
  • A chcę zarabiać na forex.

No i co zrobić, ach co?

Cóż: szukam innych niż w/w możliwości skorzystania z rynku forex, bo jest to rynek absolutnie głęboki, w którym zyski bazują na zmianach: kursów walut, surowców, indeksów. Czyli na tym co jest i będzie, nawet jak pada. Kurs funta leci w dół? Ktoś na tym zarabia. W górę? Ktoś zarabia.

I ja chcę gdzieś tam być, ale wykluczając trading manualny i botowy, czy oczekiwanie na cudze sygnały z nieba.

20 komentarzy

  • no… no to teraz żeś mnie fest zaciekawiłaś…
    Od jakiegoś czasu łypię okiem na Forex, lecz jeszcze nie próbowałam swoich sił,
    a tu piszesz taaakie miłe dla uszu informacje…
    No… no….
    Czekam na ciąg dalszy 🙂

  • Dzięki Ola za to co piszesz. Dla mnie to inny świat i twoje wpisy są niejednokrotnie światełkiem we mgle
    Rzeczowe i prawdziwe.

  • Witam w klubie.
    Parę lat temu, jakieś 8 lat, również „stoczyłem” swoją walkę z tą potęgą. Przegrałem. Chociaż mentalnie nie, obstawiałem i wchodziłem tylko na dwie pozycje, ropę i jena na jednym koncie niestety. Ropa szła mi bardzo dobrze, między zamknięciem giełdy w Tokio a otwarciem w NY, działo się dużo i to zyskownie. Unikałem „amerykańców” bo byli nieobliczalni, zamykałem pozycje bez względu na stratę czy zysk, zawsze przed otwarciem giełdy w NY i to był dobry schemat w tamtym czasie. Wszystko było by dobrze gdyby Jen w tamtym czasie był bardziej stabilny. Niestety pozorny spokój miał swoje wady, nagłe skoki i jeden był za duży, wyczyścił mnie prawie do zera. Zostało na depozycie tak mało, że był problem z rozsądnym otwieraniem pozycji, nawet mikro. Bawiłem się wtedy bardziej niż myślałem o niebotycznych zarobkach. Trwało to trochę. Poza tym tak zaczęto zmieniać wygląd i funkcjonowanie platformy transakcyjnej, że oczopląsów dostać można było. Tak zakończyła się moja przygoda. Od tej pory omijam z daleka, po zamknięciu kont, czasami brałem udział w konkursach jakie w tamtym czasie organizowano na”wirtualnych” pieniądzach, bez powodzenia. Ciekaw jestem co Ekipa wymyśliła ?
    Pozdrawiam jak zwykle serdecznie !!!

    • Bardzo konkretne doświadczenie, wiesz Mirku ja 8 lat temu to nawet bym nie pomyślała o rynku forex,
      bo wtedy mentalnie i wiedzowo byłam jeszcze „za malutka”, nie wspominając o tym, żeby móc sobie pozwolić na większą stratę bez dużego bólu:)
      Dzisiaj jestem za te doświadczenia opisane w tekscie wdzięczna, bo naprawdę sporo się nauczyłam,
      i pewnie gdyby nie te lekcje i straty, to nie byłabym tak „podekscytowana” tematem, który ma się pojawić, bo nie wiedziałabym czym pachnie trading manualny, ani cud boty, a tak wiem:)
      A co wymyśliła… to we wrześniu:)
      Na razie czujne oko Wielkiego Brata patrzy i nic nie mogę powiedzieć więcej:)
      Za to jak przyjdzie czas, to chętnie powiem Ci co i jak, bo ocena kogoś kto już na rynku forex działał i wie co z czym – będzie bezcenna.

  • Coraz ciekawiej to brzmi. Dzięki za informację.

  • Mówisz, że coś szykuje się na wrzesień ?
    Dzięki za informacje, będę obserwować Twoja stronę.

  • Mówisz, że coś szykuje się na wrzesień ?
    Dzięki za informacje, będę obserwować.

  • Rzeczowy opis bez ogródek. I to jest cenna wiedza bo poparta doświadczeniem. Nigdy nie myślałam nawet o forexie – nie moje klimaty. Wrześniowy temat niestety też nie da mnie – nie zdobędę w takim czasie wiedzy, którą trzeba się wykazać. No cóż trudno, będą inne możliwości 🙂 🙂 🙂

  • Szerokim spojrzeniem jak zwykle rozpisane Ola 😉 sam jestem ciekaw bo jednak 6 lat nie są to zwykłe Leszcze.

  • Super wpis, fajnie się czytało

  • Dzięki Ola za ta wiedzę,właśnie ostatnio ciągle myślę o tym temacie, ale wstrzymam się w takim razie do września

  • Bardzo ciekawy wpis odnośnie automatyzacji i Twojej przygoty z botami jak i forexem. Wtrącę się w komentarzu jako osoba, która na rynkach finansowych straciła ponad 200 000 ( nie podam waluty, bo jaka by nie była, to jest duża kwota). Otóż ja na własnym depozycie również testowałem różne rozwiązania, a droga, którą przeszedłem można porównać do drogi w marketingu internetowym. Dlaczego takie porównanie? Ponieważ w marketingu, kiedy wkracza się w świat tej branży również ślepo się wierzy we wszystko, zapewnienia firmy, produkty itd. Często w 99% marketingu internetowego są to zwykłe firmy, które okłamują klientów czy też inwestorów tak jak to robią brokerzy nakłaniający do inwestowania u nich ( podobne mechanizmy manipulacji i zachęcania).

    Przerobiłem marketing, przerobiłem forex i mam doświadczenia z obu branż. Myślę, że zarówno na forex jak i w marketingu na początku traci taki sam lub podobny % ludzi. Dopiero w momencie nabrania doświadczenia, stracie sporej części kapitału „jesteśmy mądrzejsi”.

    Co do automatów oczywiście jest dużo w tym racji ponieważ automaty na rynki forex muszą być optymalizowane pod rynek co tydzień, miesiąc ( kiedy zasięgi lub rynek się zmienia trzeba reagować). Większość automatów przez właścicieli nie jest wyłączana na ważnych wydarzeniach, nie jest optymalizowana pod rynek, Nie jest wcześniej testowana na realnym koncie ( tylko w testerze strategii wbudowanym w mt4, a to żaden test). Mało jaki automat ma podłączoną wtyczkę do czytania wydarzeń i newsów z sieci ( nie jest to proste). Ola ma dużo racji, ale nie można stwierdzić, że wszystkie tracą długoterminowo , bo aktualnie na rynkach finansowych 80% ruchów to automaty dużych instytucji.
    Co do nowego biznesu opartego o forex też się wypowiem jak już będę wiedział co to za twór. Traderów w polsce łatwo zweryfikować nei ma dużo zyskownych osób , a bardzo mało pracujących w propach. Propow również nie ma dużo, bo to zazwyczaj gra na realnym rynku akcji czy kontrakty terminowe , a więc amatorzy z forexa takiej gry się nie podejmują. Czekam na nowy temat na pewno go mocno zweryfikuję i wyrażę swoją opinię.

    • Dzięki za ten komentarz Michał – myślę, że świetnie tu porównałeś marketing i „obiecanki” plus forex i „obiecanki”.
      Na obu rzeczach trzeba faktycznie zjeść zęby, że wiedzieć co i jak, z czego i po co.
      A z tym wiążą się również straty, i to bardzo konkretne, dlatego pewnie mało kto idzie dalej i wysiada po pierwszych stratach, jeśli do tego nie czuje systemu (tak jak ja tradingu manualnego).
      Co do automatów – zgadza się, nie będę generalizować, że wszystkie tracą, bo nie wszystkie testowałam, na to zabrakłoby życia. Ale na pewno na dużą liczbę ściemnianych i niedopasowanych do rynku botów może się trafić coś, co będzie naprawdę przemyślane.
      A co co tematu na wrzesień: tym bardziej będę czekać na Twoją opinię i wrażenie, bo siedzisz w tym rynku, wiec Twoja ocena „co i jak”, oraz plusy i minusy będą wg mnie warte wzięcia pod uwagę i przemyślenia:)

  • Piszesz ciekawie. Ja tam wszedłem w jednego darmowego bota i jestem zadowolony bo póki co tylko zyskuje ;).

    A dlaczego by nie?

    Technologia się rozwija, coraz więcej manualnych czynności wykonują za nas roboty (kuchenne np.) więc dlaczego nie miałyby dla nas zarabiać? 🙂