Im więcej poziomów prowizji, tym większe ryzyko?

poziomy prowizjiZastanawiałam się ostatnio, co w programach rekomendacyjnych typu revshare, ale i innych opartych na  afiliacji – bardziej wpływa na obciążenie finansowe danego programu?

Czy jest to wysokość prowizji, jaką firma płaci użytkownikom za przyprowadzenie nowych klientów na jej produkty, czy może tzw. wielopoziomowość  prowizji czyli „prowizja za to, że Twój polecony przyprowadził klienta i ten klient następnego klienta i tamten następnego i ten ostatni coś kupił, a prowizję dostali wszyscy powyżej” ? 🙂

I tak sobie dumałam nad tym faktem, że aż postanowiłam efekt gdybań zapisać.

Im większa prowizja, tym większe ryzyko?

Pierwsza myśl: czy program, który daje bardzo wysoką prowizję za „nowego klienta i jego zakupy” ma większe ryzyko tego, że płynność finansowa mu padnie i zbankrutuje zostawiając ludzi na lodzie, czy może niekoniecznie?

I tu wydaje mi się, że zakładając dobre przeliczenie marży na produkcie, kosztów itd plus dobrą wolę właściciela firmy – ryzyko będzie takie, jak wszędzie, ani większe, ani mniejsze.

Dlaczego?

a) Załóżmy, że sprzedaję odkurzacze za 5000 zł sztuka. Biorę przedstawiciela, który lata z tymi odkurzaczami i ma obiecane 40% prowizji jak je sprzeda.

40% z 5000 zł to 2000 zł.
Dla firmy zostaje 3000 zł.
Koszt produkcji odkurzacza, łącznie z transportem i innymi kosztami dodatkowymi to np. 1200 zł.
3000 – 1200 = 1800 zł zysku na każdej sztuce. Opłaca się? Oczywiście

Podobnie jeśli produktem są słynne już w Polsce cud zdrowotne garnki sprzedawane po 4 tys. za komplet, a kupowane przez ich sprzedawców w hurtowni za 300 zł. + Dopisana do nich cud historia…. szkoda gadać, moja babcia się na takie coś nadziała, więc wiem o czym mowa. Ale obwoźni przedstawiciele na pewno zarobili ładną prowizję…

Wniosek: jeśli produkt jest sam w sobie tani, ale doliczona na niego MARŻA jest super wysoka,a  całość dobrze opakowana marketingowo, wtedy nawet 40% prowizji nie stanowi dla głównego producenta czy dystrybutora specjalnego obciążenia. To jest po prostu wliczone w koszt produktu.

 

b) Załóżmy, że program typu revshare daje nam 8 % prowizji za zakupy przyprowadzonego przez nas do firmy klienta.

Produkt np reklama internetowa kosztuje u nich 50 $.

8% prowizji = 4 $
50$ – 4$ = 46$ jest dla firmy

Koszt produktu, hostingu, transferu, pracowników obsługujących, oprogramowania o ile jest na licencjach itd – jeśli to wszystko kosztuje np 30 $ (czego nie wiem, jedynie strzelam) – to 46-30 znaczy, że 16$ zostaje dla firmy. Jest zysk? Jest zysk.

Więc nie musiałoby to oznaczać jakiegoś skrajnego finansowego obciążenia dla firmy.

O ile: koszt produktu i jego obsługi jest mniejszy niż te 46$ i to znacznie, no bo przecież żadna firma nie będzie robić za frajer.

Haczyk dotyczących revshare: pamiętamy, że zysk firmy lub pewien jego procent jest w tego rodzaju programach dzielony  na tzw naliczenia użytkowników, czyli część faktycznego zysku firmy WRACA do użytkowników, a więc firma musi to sobie „odbić” w jakiś sposób.

Tym sposobem są… OPŁATY 🙂




Jeśli więc revshare, w którym jesteś NIE MA żadnych opłat, abonamentów, kosztów wypłat, odtrącanych procentów z zysków itd – to wg mnie ma małe szanse na przetrwanie.

Bo musi mieć też inne zyski, żeby i móc się dzielić i mieć coś dla siebie (powtórzę: żadnego biznesu nie robi się za frajer i dla zerowych zysków własnych, proste).
Podsumowując: nie zachwycałabym się za bardzo tym, że jakiś program ma wszystko za darmo, żadnych kosztów, free blablabla…. bo to nie jest dobre dla Ciebie jeśli chcesz widzieć ów biznes bardziej długofalowo 🙂

 

Im więcej poziomów prowizji, tym większe ryzyko ?

 

Druga myśl: czy jeśli program ma wiele poziomów poleceń, to rośnie ryzyko że straci on płynność finansową i szybko „wycycka się” z pieniędzy i padnie?

I tu wydaje mi się, że tak. Bo jeśli wielopoziomowy system wynagrodzeń nie jest naprawdę dobrze przemyślany, to można powiedzieć, że „wysysa” z firmy pieniądze.
Oczywiście, plusem takiego systemu jest to, że dla użytkowników jest on szalenie atrakcyjny. Każdy chciałby mieć prowizje z 10 poziomów, najlepiej na każdym jakąś ładną sumkę ale… biznesowo, sprzedażowo wg mnie to się nie spina. A już na pewno nie wtedy, gdy nie jest to dobrze obwarowane obostrzeniami.

Ogarnijmy to na przykładzie dwóch planów wynagrodzeń wielopoziomowych:

PLAN A

Koszt produktu: 50$

Prowizje:
Poziom 1 – 8 %
Poziom 2 – 4 %
Poziom 3 – 3 %
Poziom 4 –2 %
Poziom 5 – 1 %

Brak obostrzeń, brak abonamentów.

Na przykładzie do w/w planu:

Klient z poziomu 5 kupuje 1 produkt za 50$
Jego sponsor otrzymuje 8 % = 4$
Sponsora sponsora  otrzymuje 4% = 2$
Nadsponsor sponsora 3% = 1,5 $
Osoba wyżej 2 % = 1 $
i najwyżej 1 %  = 0,5 $

Łącznie firma musi zapłacić 9 $ prowizji każdemu z tych poziomów.
Zostaje jej w kieszeni 41$

Łączny procent „wyssania” środków z firmy: 18%, a wiec naprawdę sporo!
I tak przy każdy zakupie produktu.

 

Dużo lepszym wyjściem dla firmy działającej na zasadzie programu partnerskiego byłoby wprowadzenie PLANU B czyli: pewnych kosztów dodatkowych dla klientów/użytkowników, tak, by nieco z tych 18% wróciło do firmy. A najlepiej jak najwięcej 😉 I tu dużo większy sens biznesowy (i wpływający na mniejsze obciążenie finansowe firmy), mają obostrzenia np:

Abonamenty. Każdy użytkowników, musi od jakiegoś momentu swojego działania w firmie opłacać miesięczny abonament (wtedy ma prawo do prowizji, ale i COŚ z tego do firmy wraca)

Progi prowizyjne. Np „na poziom 2” wskakujesz dopiero wtedy jak sam zrobisz obrót sprzedażowy np na 1000$. Wtedy ten czas między 0 i 1000$ jest dla firmy czasem, gdy nie obciąża się jej dodatkowym obowiązkiem płacenia prowizji.

Czytaj: więcej kasy zostaje w kasie.

 

Jest kilka programów partnerskich, które żeby utrzymać atrakcyjność ich planu marketingowego utrzymują wielopoziomowy system wynagradzania, ale żeby nie „popłynąć” na rozbuchanych prowizjach, mają też i abonamenty, i wyższe opłaty np za wypłatę, i właśnie progi prowizyjne.

Żeby nie robić reklamy niczego, podam Wam przykład bez szczegółów kto, co i jaka firma:

planprzyklad

Tu fajnie widać, że niby mamy plan zarabiania aż na 8 poziomach, ale… żeby dojść do tego 8 poziomu, to trzeba naprawdę zrobić kawałek dobrej roboty i nie każdy da radę. Wręcz powiedziałabym, że mało kto da radę.

Do tego poszczególne prowizje na tych poziomach ktoś tutaj dobrze przemyślał, bo nie są rzędu po 8 % na start, wręcz przeciwnie. Zaczynasz od 5% i taką prowizję masz tak długo, aż Twoje własne zakupy osiągną kwotę 1000$.

Żeby wskoczyć na poziom 2 musisz albo sam włożyć min 1000 $ albo Twoi poleceni min 3000$

To nie są wszak małe pieniądze.

A potem jak już to osiągniesz, to… dostajesz dodatkowo 1% prowizji z drugiego poziomu. 1%…! To z kolei nie są żadne kokosy 🙂

Ale moim zdaniem to właśnie takie nieco „skąpe” plany marketingowe są z jednej strony atrakcyjne, bo duży gracz da radę, a z drugiej strony rozsądne, bo nie pozwalają na wyssanie z firmy od razu nie wiem jak dużych środków.  Dla firmy to plus.

 

Wydumane prowizje jako wabik na „naganiaczy”

W okresie hyipów (początek zeszłego roku) wabikiem dla naganiaczy były wielopoziomowe systemy prowizyjne. Jeśli firma dawała 20% prowizji za poziom 1, 10% za poziom 2 i 5% za poziom 3, to łacznie „wyciekało z niej” 35% ceny produktu! To już było jakieś szaleństwo. Jednocześnie tak wysokie prowizje w połączeniu z wielopoziomowością oznaczały wg mnie jedno: firma padnie zanim zdąży sie dobrze rozbujać.

Już nie wspominam tu nawet o „uczciwości” zamiarów ich właścicieli.

Efekt: 30, 45 dni i nie było już ani firmy ani pieniędzy.

 

Jeśli w programie partnerskim widzisz DUŻE prowizje
i jeszcze do tego DUŻO poziomów,
a MAŁO kosztów i obostrzeń – to najlepiej zwiewaj i się tego nie dotykaj.

Niczego dobrego to nie wróży.

 

Czy 1 poziom prowizji byłby idealny?

TAK: Bo wyłącznie 1 poziom prowizji sprawia, że najmniej środków wypływa z firmy, a więc i ona sama utrzymuje najwyższy zysk.  Założenie: duża marża na produkcie i duża prowizja.

NIE: Bo jest on nieatrakcyjny dla największych i średnich promotorów, przedstawicieli handlowych i sprzedawców ( a to oni są siłą napędowa, która w przypadku programów partnerskich rozpędza firmę i daje jej moc na starcie). Oni wiedzą jaką siłę mają wielopoziomowe systemy i jeśli firma ma jeden poziom i do tego niewielką prowizję, to najzwyczajniej w świecie znajdą sobie coś innego, co mogą promować i w czym działać.

Dzisiaj wybór programów afiliacyjnych jest ogromny (naprawdę ogromny), więc można dosłownie „przebierać”.

 

Po co w ogóle dawać prowizję tym, którzy przyprowadzają klientów?

a) bo nie trzeba ich wtedy zatrudniać, a to minimalizuje koszty. 🙂

Zamiast góry pracowników na etacie – „pracownicy” nowocześni , którzy dostaną wynagrodzenie wyłącznie prowizyjne i tylko wtedy jak sprzedadzą. Jak się opierniczają w pracy to nic nie dostaną.Nie ma sprzedaży – nie ma kaski, dla pracodawcy to układ niemal idealny.

b) bo nie trzeba wtedy tyle wydawać na reklamę.

Osoba, która dostaje fajny procent prowizji w firmie, sama będzie robić firmie i jej produktom reklamę. W internecie, wśród znajomych, itd. itp

 

P.S Usłyszałam ostatnio , że takie wynagrodzenie 100% prowizyjne, czyli „płacę Ci tylko jak sprzedasz” to jest współczesna forma niewolnictwa heheh…

No niestety, to jest współczesna forma zarabiania.

Pracodawca nie jest stricte pracodawcą, i nie wydaje pieniędzy na urlopy, chorobowe, wolne, siedzenie w biurze od 8 do 15-ej, ani na „fochy” pracownika.

Za to ten spręża tyłek, bo wie, że zarobi tylko tyle, ile faktycznie wypracuje (więc pracuje). I wie też jeszcze coś: że jego zarobki NIE SĄ OGRANICZONE do tego, co miałby na „normalnej” umowie i że jak się postara, znajdzie współpracowników, zautomatyzuje sobie pracę itd, to może zarabiać sumy, jakich nie osiągnąłby nigdy jako zatrudniony na etat. No i  jeśli mu się znudzi, to może strzelić focha i pójść zarabiać w innej firmie płacąjącej „od sprzedaży”.

9 komentarzy

  • Ciekawy artykuł o kulisach ,,rozdzielania ,,prowizji.Natomiast trzeba dodać że to co obecne na rynku nie bardzo ,,zaspokaja,,potrzeby przemyślanego zapotrzebowania jeśli chodzi o reklamę. Co oznacza że w dziale globalnie znaczącego revshare są potężne luki.Gdzieś są niedomagania że ten model biznesowy nie za bardzo się ,,przebija,,Często też jest tak że brak pomysłu na nowe ,,odbicie,, się.Projekty jakby,,stoją w miejscu,,Moim zdaniem jest zbyt duży nacisk i presja na szybkie dorabianie , bardziej zdrowe byłyby strategie długorozwojowe o niższym pułapie dochodu ale zapewniające rozwinięcie dochodu pasywnie stabilnego na długie lata… trzeba powrócić do wypróbowanych metod dochodzenia konsekwencją i wytrwałością a nie szukać rozwiązania w nagłych błyskach które znikają po 3 miesiącach….że nawet nie zdążysz wyjść na zero…. totalne nieporozumienie jeśli chodzi o rozbudowę progresji rozwojowej…wszystko na opak i nie wg.założeń zdrowej dynamiki osiągania….

  • Bardzo ciekawa i pouczająca wykładnia na temat programów partnerskich. Niby wszyscy wiedzą z czym mają do czynienia ale tak naprawdę to ren artykuł pozwolił mi inaczej na to spojrzeć, brawo Ola

  • Trudny temat. Z jednej strony każdy chciałby z raz wykonanej pracy otrzymywać prowizję w głąb swojej struktury. Zarabiając tylko na jednym poziomie struktury trzeba wykonać znacznie większą pracę, lecz ta praca motywuje do działania każdego dnia. Dzięki temu wiem, że to co zarobie wynika przede wszystkim z mojej pracy i moich bezpośrednio poleconych co szczerze mówiąc bardziej mnie nakręca i motywuje. Szczerze mówiąc uważam że najbardziej sprawiedliwy biznes jest wtedy kiedy otrzymujemy dodatkowe wynagrodzenie za bezpośrednio poleconych. Co nie zmienia faktu że im więcej poziomów tym łatwiej przyciągnąć nową osobę ale jest właśnie ale… Czy taki biznes jest wtedy na lata?
    Czas zweryfikuje wszystko.

  • A ja lubię wynagrodzenia prowizyjne – przy dobrze stworzonych systemach można sprzedawać bardzo długo, wykonując pracę raz. Ja mam jeden program, którego obecnie nie promuję NIGDZIE. Nie ma linków do niego na żadnej mojej stronie. Ale są w PDFie, który jest zrozprowadzany w Internecie przez piratów. I regularnie w tym programie wpada mi prowizja. Ahoj piraci!

  • Świetna rozkminka, jak zwykle Ola 🙂
    ..I podsumowujące zdania: „Za to ten spręża tyłek, bo wie, że zarobi tylko tyle, ile faktycznie wypracuje (więc pracuje). I wie też jeszcze coś: że jego zarobki NIE SĄ OGRANICZONE do tego, co miałby na „normalnej” umowie i że jak się postara, znajdzie współpracowników, zautomatyzuje sobie pracę itd, to może zarabiać sumy, jakich nie osiągnąłby nigdy jako zatrudniony na etat.”
    — po prostu gotowy przepis 🙂

  • Jak zwykle same konkrety

  • Mięcho techniczne rozwalone na łopatki. Co fakt to Fakt każdy napala się na to że program/biznes płaci duże prowizje a najlepiej jak ma sto poziomów w dół i od każdego chociażby 2% nie patrząc na ryzyko tego że tego typu biznes popracuje kilka dni lub tygodni. Świetnie rozwaliłaś temat w którym napisałaś o przyznanej Tobie prowizji w momencie gdy osiągniesz dany próg obrotu własnego lub Twojej grupy. Tego typu biznesy moim zdaniem mają najwięcej szans do przeżycia na długi czas. Jak długi? Tego nie wie nikt nawet sama firma.

    Moje spojrzenie, na biznesy internetwe: mniejsza prowizja, większy zarobek ( patrząc z perspektywy czasu). Wolę ZARABIAĆ niż ZAROBIĆ i tu się pewnie ze mną zgodzisz ;).

    Pozdro Szeset !!

  • Trzeba jeszcze też zauważyć,,możliwości ,,revshare, to jeden z projektów który naprawdę daje szanse poprzez cashlink , nie ukrywam że globalnie są rejony naprawdę ciężkiej egzystencji ludzkiej…revshare jest próbą sprawdzania siebie co do zdyscyplinowania i tzw.pojęcie procentu składanego jest tu najbardziej prawdopodobne w urzeczywistnianiu…

  • Problem zbadany naukowo. rozłożony na czynniki pierwsze. Wiadomo co, jak i dlaczego. Nic dodać nic ująć.