Jak narobić sobie zaległości w pracy?
Jak artystycznie narobić sobie zaległości w pracy? Dzisiaj, padnięta po kolejnym dniu intensywnych działań pomyślałam, że pewnie Tobie również zdarzały się sytuacje, w których lista zaległych prac kumulowała się do takiego stanu, w którym dochodziła do magicznego brzegu pucharu i… wylewała się z pełnym pluskiem tak, że nie nadążałeś ścierać:) Prawda?
Od kilku dni zbieram owoce swojego „popuszczenia” sobie na jednym z pól zawodowych, które przynoszą 90% mojego zysku. Może 85%. Poczułam wiosenny luz, zajęłam się kilkoma projektami jednocześnie, bo przecież „wszystko ogarnę, luzik” i nagle… ciach! Puchar się przelał, a pracy nazbierało się tyle, że nie udało mi się jej ogarnąć w 1 dzień, jak to sobie lekko zakładałam.
Teraz czeka mnie pewnie ponad tydzień ostrego nadrabiania tego, co odłożyłam z myślą „aaa zrobię to potem, żaden kłopot”.
No i mam.
Chociaż właściwie z nutką pracoholizmu przyznaję, że lubię czasem jak pracy jest tyle, że nie wiem czy najpierw zjeść kanapkę, czy może jednak jeszcze pół godzinki potworzyć, a kanapkę zjeść później, a potem robią się 3 godzinki tworzenia i do kuchni po kanapkę czołgam się z objawami zdecydowanego spadku cukru we krwi. Ha…
A jak często Tobie się zdarza narobić sobie takich zaległości?
Kiedy ostatnio zasuwałeś tak, że mało mózg Ci nie wyparował?:)
Sobotnim popołudniem pozdrawiam pracusiów!