Jak upiększyć bloga?

W ciągu ostatnich dni dostałam od Was: mailowo i poprzez facebooka, kilka pytań o to jak upiększyć bloga, by wyglądał „super”, „super profesjonalnie”, „pięknie”, „zawodowo” albo „tak, żeby od razu chciało się go czytać”.

Na to pytanie nie odpowiedziałam nikomu, ponieważ chciałam zachować te informacje na ten oto wpis.:)

A więc do rzeczy: jak upiększyć swojego bloga?

Tak szczerze?

…a po diabła tak koniecznie chcesz go upiększać?

upiekszanie blogaCzy naprawdę myślisz, że jeśli blog będzie miał wspaniałą grafikę, obrazki przykuwające wzrok i latające za ruchem myszki wskaźniki, to przełoży się to na zainteresowanie użytkowników tym, co na blogu piszesz?

Na pytanie „Jak upiększyć bloga tak, żeby od razu chciało się go czytać” odpowiem tylko jednym zdaniem:

PISZ tego bloga, tak, żeby chciało się go czytać.

Zdecydowana większość osób wchodzi na Twojego bloga po to, by coś ciekawego się z niego dowiedzieć. By wynieść z tych kilku minut spędzonych na blogu jakąś wiedzę, umiejętność, garść emocji, możliwość podyskutowania, pokomentowania, lub cichego przeczytania czegoś, co wniesie do ich życia uśmiech, albo chwilę zastanowienia.

I fakt, czy blog jest do tego kolorowy, piękny graficznie itd. – nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

Tak, tak, pewnie zawodowi graficy zaraz się na mnie oburzą, ale nie mówimy tu o profesjonalnej stronie sprzedażowej sklepu internetowego, czy firmy sprzedającej kolektory słoneczne. Mówimy o blogu.

Blog ma nieść sobą jakąś ciekawą treść.

I to ona przyciąga czytelników do bloga – a nie obrazki.

Oczywiście, dobrze jest zadbać o to, by:

  • Blog miał czytelny, wyrazisty szablon i wyraźną czcionkę
  • By tło nie zlewało się z tekstem,
  • By szablon był responsywny, czyli możliwy do odczytania na smartofnach
  • Można nawet wgrać ładny nagłówek czy wrzucić w bocznych boksach jakiś obrazkowy przekaz (ale jak widzicie u mnie nagłówek wciąż wisi czarny – nie znalazłam jeszcze odpowiedniego, ale w żaden sposób nie przekłada się to na fakt, czy ktoś czyta tego bloga, czy nie).

Swojego czasu rozmawiałam z koleżanką, której blog był długi czas graficznym cudem: slajdy, obrazki wszędzie, migawki, latające tipy – szał. Wyglądał obłędnie. Nagle znajoma skasowała ten szablon i postawiła na maksymalną prostotę, niemal zero grafiki: co się stało? Powiedziała mi, że dostawała dziesiątki maili z pytaniami o to jak zrobić tak cudny szablon, a jej blog był zupełnie o czymś innym i to nie treść przykuwała ludzi, ale właśnie piękne efekty, z tym, że to nie przekładało się ani na jej sprzedaż, ani ilość czytelników, a głównie na ilość osób, które oczywiście „za darmo” chciały mieć coś identycznego u siebie.

Błędne koło.

I co dalej?

W poszukiwaniu podobnych tematów dotyczących upiększania bloga trafiłam na stronę, na której ktoś pisał, że nie zdawał sobie dotąd sprawy z tego, jak ważny jest wygląd bloga i jak mocno przekłada się on na jego popularność. Padłam… przecież to kompletna bzdura. Ów ktoś pisał również, że do nieustannego upiększania bloga trzeba dojrzeć. Padłam po raz drugi. Farmazony…

Choćby blog był najwspanialszy na świecie, to nie będę na niego wracać po to, żeby pocmokać z zachwytu nad jego wyglądem.

Przeciwnie.

Będę czytać najbardziej dziadowsko zrobione blogi tylko dlatego, że wartość, jaką otrzymuję we wpisach ich autorów jest fenomenalna. Ty pewnie też byś tak zrobił, prawda?

Mam na swojej liście regularnie śledzonych blogów kilka właśnie takich: białe tło i czarna czcionka, nic więcej. Jak u jakiegoś mnicha. Ascety. I… siedzę na nich kilka razy w miesiącu, ponieważ wpisy wciągają i chce się do nich wracać.

Dla treści. Dla wartości.

Jeśli dopiero zakładasz swojego bloga i myślisz nad tym, żeby go wychuchać i upiększyć, odpuść to sobie proszę.

Jeśli już koniecznie musisz, napisz na blogu 20 wpisów, 2-3 tygodniowo, a dopiero później zajmij się szczegółami dotyczącymi wyglądu. Oczywiście, że każdy ma własne pojęcie estetyki i dobrze jest być z nim spójnym również na blogu, ale to nie wygląd jest w tym przypadku najistotniejszy. No dobrze… jeśli piszesz dla nastolatek, o modzie i urodzie, trendach odzieżowych i bucikach, to wtedy zadbaj o wygląd bloga.

Ale jeśli Twoja grupą docelową są ludzie dorośli, którzy chcą konkretów, wpisów, wartości, albo „mięsa”, – to nie trać czasu na szczegóły, które poza szatką niczego istotnego na bloga nie wnoszą.

Ważne: nadmiar gadżetów, wyskakujących okienek, pojawiających się zewsząd slajdów i wysuwających się boksów, a do tego grające na nerwach czytelnika bannery, które trzeba zamknąć albo wręcz nie da się tego zrobić, pstrokate kolory i krzycząca czerwień czcionki również nie przysporzą blogowi czytelników.

Jeśli masz inne zdanie, albo chcesz się odnieść do tego, co napisałam – zostaw komentarz:)

11 komentarzy

  • Fantastycznie, fantastycznie, jak zawsze fantastycznie! Jak ja uwielbiam Cię czytać Olu, to nie masz pojęcia. Trafiłaś w dziesiątkę z tym artykułem. Zgadzam się w 100% ze wszystkim! I nie ma tu czego nawet dodawać, każdy powinien go przeczytać.

  • ’Jeśli coś wygląda głupio, ale działa… to znaczy, że nie jest głupie’
    🙂
    Strona (nieważne w zasadzie jaka) powinna być w pierwszej kolejności przyjazna. Im więcej migających efektów, tymbardziej nie chce mi się czytać zawartości. Nie wspomnę już o szaleństwie jakim swego czasu była muzyczka odtwarzająca się z automatu (kto otworzył sobie w dodatkowej zakładce jakąś stronę, i nagle szukał wśród 30 otwartych kart tej jednej która gra, wie o czym mówię:P).
    Blog to nasza wizytówka, i podobnie jak z ubraniem – niekoniecznie trzeba chodzić w garniturach od Armaniego, ważne aby ubrać się schludnie, czysto, i adekwatnie do sytuacji 🙂 Blog też powinien być schludny, działający, i pasujący do treści – czyli jak piszę o reklamie w social-media, to nie wklejam sobie w nagłówku Pikachu 😉

  • Aleksandra Niedzielska

    Wiolu, miło mi baaardzo! Artur:) Właśnie o to mi chodziło – a co do muzyczki wklejanej w tle bloga, to rany julek faktycznie pamiętam, to był horror. Podobnie jak diabełki tasmańskie biegające za myszką i utrudniające czytanie. Ale muzyczka dawała popalić, słusznie.

    P.S Kurcze, Artur, może ja jednak wkleję tego Pikachu w nagłówku?;) już widzę wtedy te tłumy zainteresowanych współpracą, blogiem, rozmową. Khm khm.

  • Wiktor ;P Widzę, że myślisz o jakimś Arturze 🙂
    Zapomniałem o tych biegających diabełkach i kotkach, mmmmasakra 😉 Już nawet pomijając jak irytowała obsługa takiej strony – ile czasu to się wczytywało, jak ktoś nie był pobłogosławiony stałym łączem 😀 Kolega miał net z tepsy przez modem, wczytanie takiej migotającej, świecącej, grającej strony trwało WIEKI

  • Moje odczucia są dokładnie takie same.Blog to nie choinka. Wchodzę na bloga i czytam to co mnie interesuje, a większośc „upiększaczy” po prostu utrudnia to.

  • Zajrzałem na twojego bloga, ze względu właśnie na ten artykuł. Interesuje mnie właśnie kwestia odbioru wizualnego stron internetowych, tym bardziej że zajmuję się właśnie web designem.

    Po przeczytaniu wpisu mam wrażenie, że źle definiujesz dobrze wyglądający blog. W takim blogu nie chodzi o migające glittery, ostre kolory, setki emotikon itp.
    Dobrze zaprojektowany blog od strony wizualnej musi być zgodny z zasadną „content is king”. Treść jest w takim blogu najważniejsza, a blog zaprojektowany w taki sposób aby podkreślał treść, tworzył z nią wspólny komunikat, wpływa na wartość całości.

    Podobnie jest ze zwykłymi zakupami, artykuły w ładnym, ciekawym opakowaniu, które łatwo możemy otworzyć, lepiej się sprzedają. A jeżeli chcemy coś sprzedać, w tym przypadku tekst, to musimy mieć jakiś wizerunek i konkretny komunikat.

    • Aleksandra Niedzielska

      Łukasz, zgadzam się z tym, co napisałeś – myślę, że sednem problemu jest właśnie to, że wiele osób wciąć widzi „ładny blog” jako taki migający, błyszczący , upaćkany masą efektów, – a to nie o to chodzi. Pewnie, że design bloga powinien podkreślać to, o czym jego autor pisze, ale bez popadania w „upiększeniową” paranoję;)

  • Aleksandro! Świetny artykuł, natomiast zauważyłem u Ciebie na blogu mały błąd estetyczny 🙂 – a mianowicie pojawiają się krzaki (przy polskich znakach) myślę, że warto to poprawić. Pozdrawiam Serdecznie!

    • Aleksandra Niedzielska

      Dzięki Piotrze – rzeczywiście walczę już jakiś czas z krzakami w polskich znakach – w tytułach wpisów, i mam nadzieję, że wreszcie w wolnej chwili uda się je pokonać:)

      • Wydaje mi się, że trzeba „grzebnąć” w kodzie szablonu i zmienić krój czcionki (tzw. font). Powinno pomóc. Akurat sam produkuję swoje serwisy w WordPressie i, niestety, wtyczki wszystkiego nie załatwią. Czasem trzeba też coś zmienić w kodzie szablonu. Poza tym, wyświetlanie „krzaczków” jest zależne od przeglądarki. Chrome pokazuje mniej krzaczków niż Opera.

  • Olu a może Ty o mnie myślałaś odpisując Wiktorowi ? 🙂

    Dla mnie Twoje wskazówki są niesamowicie cenne , zważywszy jeszcze na to że ja dopiero zacząłem i „chłonę wiedzę” dotyczącą ogólnie bloga i informacji z nim związanych i niektóre z nich wprowadzam u siebie na moim
    blogu ,z którym jak wiesz niedawno oficjalnie wystartowałem .
    Zabieram to co czuję że jest dla mnie dobre i co powoduje ze mój blog jest odzwierciedleniem mojej osoby 🙂

    Uważam , że pisząc bloga powinno się wnosić jakieś wartości na niego , dawać wartość drugiej osobie , która zaszczyci nas swoją obecnością i poświęci swój czas na jego lekturę 🙂
    A jak jeszcze wyniesie z lektury naszego bloga coś wartościowego dla siebie to będzie to wspaniała sprawa – wygrana wygrana – korzyść dla czytającego i dla piszącego 🙂