Jak zyskać 3540 wyświetleń 1 wpisu na FB w… 3 godziny?

jak zyskalam ruch na stronę
Dziś coś, co statystycznie mną w ostatni poniedziałek mocno wstrząsnęło.

Od rana pracowałam sobie jak zwykle, zastanawiając się w międzyczasie nad tym, jak rozplanować codzienne dodawanie postów na Facebooku, z których to 2 miały być wg planu postami sprzedażowymi (czytaj: kierującymi do zaproszenia na prezentację S7 Medical Company).

Ogólna biznesowa zasada dodawania wpisów na FB jest taka:

7 wpisów na FB, z tego 5 z wartością, a 2 sprzedażowe (do strony sprzedażowej, do zaproszenia na webinary, itd).

Tu trzeba zaznaczyć, że poniedziałki w pracy w S7 Medical Company są o tyle szczególne, że wieczorem, o godzinie 20.00 odbywa się prezentacja prowadzona przez prezesa, na którą możemy zaprosić osoby, które być może staną się naszymi partnerami biznesowymi.

Ale do rzeczy:

Jak zyskałam 3540 wyświetleń 1 wpisu na Facebooku w 3 godziny, NIE wykorzystując do tego reklamy płatnej?

Można powiedzieć, że to przypadek, ale po pewnej analizie okazało się, że nie do końca.

Mała analiza wyświetleń

Oto ten wpis (wraz ze statystykami o których piszę):

wpis na facebooku

Dobre?

Przyznaję, że to mój absolutny rekord wyświetleń jednego wpisu na Facebooku, więc obserwowałam rosnące zainteresowanie nim z dosłownie wybałuszonymi oczyma. Zwykle wyświetlenia wpisów „zaliczam” na 30-150 wyświetleń, max trafiło się 340 a tu… 3540!

Analiza:

Po pierwsze. Obrazek.

Obrazek jest maksymalnie naturalny, żadnych upiększeń, retuszu, żadnej stylizacji, żadnego „profesjonalizmu”. Ot ogłoszenie zawieszone na słupie – na tyle wyraźne, by można je było przeczytać. Lubimy „podpatrywać” innych, a to co ktoś naskrobał na ogłoszeniu tym bardziej może nas zaciekawić.

Po drugie. Treść ogłoszenia.

Z jednej strony treść dotyka tutaj ważnego problemu (wyzysk w pracy w Chinach), a z drugiej … budzi emocje! Tu jest chyba klucz do sukcesu. Po przeczytaniu ogłoszenia to Emocje sprawiają, że klikamy dalej, że chcemy zobaczyć więcej, że jeszcze raz je sobie przeczytamy. Widzimy od razu ludzi pracujących ponad siły, 14-18 godzin wyzysku za grosze, i możliwość „wyjścia na siku” max 2 razy w ciągu całego dnia pracy. I „wisienka” na torcie, czyli… Disney, które niezmienne kojarzy się z dobrymi emocjami, światem zabawek dla dzieci i radością.

Nie mam pojęcia kto wywiesił takie ogłoszenie, ani czy to „fejk” czy coś autentycznego, ale budzi skrajne emocje, a te budzą… wyświetlenia.

Po trzecie. Moja treść nad obrazkiem

Jak widzicie – również nie jest ona profesjonalna. Raczej naturalna, bez trików i fachowego ułożenia. Nie pytam, jaka mogłaby być skuteczność, gdybym zastosowała jakieś „techniki”.

Po czwarte. Udostępnienia

Po opublikowaniu wpisu na swoim fanpage (bo tu są szczegółowe statystyki), udostępniłam go sama sobie, czyli na profil prywatny, a potem wysłałam do kilku (dokładnie do 6-ciu) grup związanych z pracą i jej poszukiwaniem. Z dopiskiem w stylu „Mam nadzieję, że szukając pracy nie trafiacie na takie ogłoszenia?” itp.

Wszystko wykonane przez udostępnienie, tak, by widniejący niżej link do zaproszenia na prezentację również się pojawił na tych grupach.

Wnioski:

W szalonym pędzie cud trików, boskich zdjęć i „profesjonalizmu” warto czasem postawić na coś ludzkiego, naturalnego, normalnego, szaro-burego i… budzącego emocje.

3540 wyświetleń 1 wpisu na Facebooku w… 3 godziny!

I ani jednej wydanej złotówki. To nie była reklama płatna.

P.S Na koniec pisania tego artykułu weszłam jeszcze raz na facebooka sprawdzić, czy jeszcze coś nie podskoczyło…

i… 4278 osób po 4 godzinach! Szok.

wpis na fb

I tu ważne: tu było już po zakończeniu poniedziałkowej prezentacji, a jak wiecie, wtedy ktokolwiek nie wejdzie na stronę z linka polecającego, to nie będzie mógł się zapisać na kolejną prezentację, bo rejestracja jest wyłączona. W tym momencie widząc, że post nadal się podoba – zmieniłam w nim link z prezentacji na link do… strony przechwytującej (w końcu nie chcemy stracić ewentualnych „kontaktów”, które po przejściu na stronę, na której nic nie ma zwyczajnie by już nie wróciły).

Polecam pamiętać o takich podmianach linków we wpisach, które mają fajną oglądalność.

TIP: ten link automatem podmienił się też na grupach, gdzie go udostępniłam.

wpis na grupach fb

Szkoda tylko, że ten pomysł nie wpadł mi do głowy przed południem, bo do wieczora miałabym więcej rejestracji na webinar, a ponieważ cały ten wpis opublikowałam w poniedziałek około 18.30 to wiele czasu na zapisanie się nie zostało (ale na szczęście i tak się udało).

Podsumowując: bądźcie naturalni i nie zapraszajcie na webinary wciąż tymi samymi hasłami typu „Zarabiaj miliony”, „Zyskaj wolność finansową!” „Praca marzeń za miliony” blablabla – takich ogłoszeń jest pełno, trudno powiedzieć, czy faktycznie wśród dość nieufnych Polaków mają one „branie”.

Zresztą wiesz to na pewno po własnych statystykach osób, które zapisują się na prezentację z Twojego polecenia…

Prawda?

5 komentarzy

  • brawo brawo brawo brawo!! 🙂

  • nurczyk kazimiera

    Gratuluję takiego sukcesu.

  • mariuszmerza.eu

    Tak samo miałem jak dodałem wpis coś tam było też p praca na etat jako mama:P Myślę że tutaj słowo klucz to praca i u mnie i u Ciebie. Dlatego ważne aby dobrze konstruować nagłówki.

  • Dobre. Ale jestem ciekaw ile osób zapisało się na webinar. Na ogół ten najważniejszy etap końcowy akcji jest trudny, np. dlatego, że docelowa strona z formularzem zapisu słabo konwertuje…

  • Aleksandra Niedzielska

    Tak Oro, to masz rację – z tej krótkiej akcji zapisały się ledwie 2 osoby (i obejrzały webinar), a 2 inne napisały do mnie po webinarze i zapisały się na kolejny.
    Statystyka powalająca nie jest, ale jak na 1 wpis, to nie ma co narzekać;)