Marketing Sze…mrany w rosyjskim wydaniu

szeptanyTego wpisu na blogu zapewne nie byłoby, gdybym od dobrych kilku lat nie zajmowała się marketingiem szeptanym, i nie obserwowała w związku z tym różnych „ciekawostek” i aktualności związanych z tą branżą.

Żeby być na bieżąco i jednocześnie możliwie szybko wiedzieć o tym „co w trawie piszczy” śledzę informacje z zakresu marketingu szeptanego (buzzmarketingu), czytam tematyczne książki, szukam inspiracji w sieci i poza nią.

Kilka dni temu trafiłam tym tropem na artykuł opublikowany przez Gazetę Wyborczą, który rzucił mnie na łopatki i sprawił, że muszę o tym napisać. To nie będzie tekst polityczny, ale ukazujący to, o czym wiem w zasadzie od dawna: mianowicie potęga marketingu szeptanego fair play wykorzystana przez ludzi, firmy, bądź reżimy nie działające fair play jest równie ogromna, o ile nie większa w tym drugim przypadku…

I to jest przerażające.

Marketing szemrany, niestety skuteczny

Ten wpływ jaki marketing szeptany może mieć nie tylko na popularność produktów, firm, czy charytatywnych akcji, ale… na pojmowanie rzeczywistości, kształtowanie poglądów politycznych u młodych osób, robienie ludziom wody z mózgu i szerzenie nienawiści do państw, religii czy ustrojów politycznych, jest tak duży, że ciężko to sobie nawet wyobrazić.

Artykuł „Byliśmy trollami Putina” możecie przeczytać tutaj:

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,145204,17869394,Bylismy_trollami_Putina__Opowiesc_o_kremlowskim_Ministerstwie.html

Dodam tutaj, że warto, ponieważ niejednokrotnie czytając w sieci pełne nienawiści komentarze myślimy, że ludzie, którzy je piszą są frustratami którym się w życiu nie udało, przepełnieni jadem i tym, że nie mają co ze sobą zrobić. A prawda może być inna.

Zawodowy troll rosyjskiej propagandy zarabia ok. 3000 zł miesięcznie i pracuje w systemie non stop: całe biuro liczące kilkaset osób przez całą dobę wypisuje w internecie „odpowiednie i jedynie właściwe” komentarze na blogach, forach dyskusyjnych i w grupach społecznościowych. Płacą im nie za wstawianie linków do jakichś tam produktów, które wcześniej otrzymali i sprawdzili czy za reklamowanie rajstopek, ale za hejt, sianie nienawiści do Europy i budowanie wizji Rosji zwycięskiej, wielkiej, sprawiedliwej itd. itd. Sami wiecie jak to wygląda.

I o ile wiedza, że coś takiego się dzieje nie jest dla mnie nowością, to przeraziła mnie skala problemu.

Wg artykułu: statystyczny, opłacany rosyjski troll:

  • Pisze dziennie minimum 135 „słusznych politycznie” wypowiedzi na forach i blogach
  • Działa zarówno na forach rosyjskich, jak i europejskich. Pisze w różnych językach
  • Tworzy zawodowo: ma dokładne wytyczne słów kluczowych jakie ma zamieszczać w swoich wypowiedziach i zmierza do celu, który jest jedynie słuszny
  • Chodzi grupami – wraz z kolegami trollami (z biurka obok) zaczyna wypowiedzi i wymienia się z „ekipą” słusznymi poglądami tworząc dyskusję bardzo wiarygodną, żywą, podatną na młodego czytelnika, który nie ma pojęcia o tym co się naprawdę dzieje
  • Wciela się w pozornie nieważne role. Jest np. wróżką, która stawia tarota, a w niektórych wypowiedziach sugeruje, że śnił jej się rosyjski prezydent, jako zbawca złego świata itd. itd.
  • Niejednokrotnie sam wierzy w to co pisze – wybrany spośród politycznej „śmietanki poglądowej”, skrajnie rasistowskiej, przesiąkniętej złością, z wypranym mózgiem

W biurze opisywanym w Gazecie z punktu widzenia osób, które tam pracowały lub udało im się do biura celowo przeniknąć, wynika, że pracuje tam ok. 400-600 osób. Całą dobę.

Pokusiłam się o wyliczenie…

135 wpisów na osobę.

Biorąc pod uwagę to, że pracuje tam ok. 400-600 osób, to daje ok.

54 000 – 81 000 wpisów dziennie!

W skali tygodnia x 5 (o ile nie pracują w weekendy):

270 000 – 405 000 wpisów na forach i komentarzy na blogach tygodniowo

Miesięcznie:

1 080 000 – 1 620 000 wpisów miesięcznie!

Czy wyobrażacie sobie w ogóle jaka to jest skala?

Przypomnij sobie własne najbardziej „wypasione” jeśli chodzi o ilość postów konto na jakimkolwiek forum dyskusyjnym.

Moje tego rodzaju ma 720 postów i jest tworzone od 4 lat.

A oni tworzą minimum… milion osiemdziesiąt tysięcy postów miesięcznie.

Skala jest gigantyczna.

Swojego czasu zastanawiałam się jakim cudem na popularnych portalach informacyjnych większość komentarzy pod tekstami, to hejt, wyzwiska, nienawiść, prostactwo, jakieś populistyczne pierdalemento, rasizm i cała reszta tałatajstwa. Do tej pory myślałam, że po prostu inteligentni ludzie nie mają czasu na siedzenie na tych portalach i wdawanie się w głupie gadki, dlatego „myśląca” mam nadzieję większość jest na nich w zdecydowanej mniejszości. Ale teraz zaczynam się zastanawiać, czy po prostu ten cały hejt nie jest przez kogoś opłacany.

Tak, czy inaczej – po przeczytaniu tego tekstu nieco opadły mi ręce, ponieważ jako osoba pracująca w marketingu szeptanym odbieram go jako naprawdę ciekawą formę na poinformowanie ludzi na forach np. o ciekawych produktach, fajnych akcjach, firmach, które wprowadziły jakieś interesujące produkty, nowo powstałych stronach internetowych czy sklepach z tańszymi rzeczami, które komuś mogą się przydać, zwłaszcza jeśli zarabia mniej niż nasza piękna średnia krajowa. A tu ta sama metoda działania została przerobiona w coś, co ma służyć propagandzie, tworzeniu sztucznej rzeczywistości i budowaniu jedynej słusznej opinii o prezydentach, rządach czy ustrojach.

Na co dzień staram się nie wnikać w polityczne dysputy, bo najczęściej kończą się one kłótniami i złością, której absolutnie nie chcę ani w sobie, ani w nikim innym podsycać. Bo i po co?

Ale marketing szemrany w rosyjskim wydaniu, po prostu zmusił mnie do napisania paru słów.

Jestem zniesmaczona.

I to jest naprawdę gruby eufemizm.

3 komentarze

  • Magda Dzierżanowska

    Świetny wpis Olu. Dziękuję. Mnie też przeraża ta sytuacja. Dobrze ze o tym mówisz.

    • Aleksandra Niedzielska

      Magda, uch, mam nadzieję, że jak najwięcej osób jest dzisiaj świadomych tego, że to co w sieci „piszą” zwłaszcza jeśli chodzi o w/w kwestie polityczno-reżimowe, wcale nie musi być niczyją autentyczną opinią…

  • Czytałam jakiś czas ten artykuł i podobnie jak Ciebie, poraził mnie.
    Ale jest dobra strona posiadania takiej wiedzy. Jaki by nie był hejt, wygodnie od teraz mi będzie myśleć, że to opłacany hejt i nie będę sobie brała do siebie treści.