Skala ryzyka w revshare – jak to z nią jest ?
Wiele piszę na tym blogu o ryzyku związanym z wkładaniem swoich środków w programy revenue share jeśli czyjąś pobudką do takiego działania jest wyłącznie zarabianie” a nie reklama.
Wszyscy wiemy, że revshare nie są programami inwestycyjnymi i nie dają gwarancji zarobku, a jedyne, co zapewniają to właśnie możliwość wykupienia usług reklamowych. Płacimy za reklamę, dostajemy ją, i oczywiście jeśli firma dzieli się dodatkowo zyskiem z użytkownikami, to również na tym zarabiamy (często naprawdę fajne sumki).
Ale wracając do ryzyka: ostatnio (nie przeczę, że pod wpływem wielu rozmów i nagrań, których w ubiegłych miesiącach wysłuchałam), zaczynam się coraz bardziej zastanawiać nad tym jak to jest z tym całym ryzkiem w revenue share i jak się to ma do codziennego „ryzyka”, jakie otacza nas w życiu, i w biznesie.
Bo czy ktoś daje nam gwarancję, że jutro nadal będziemy żyć?
Czy mamy gwarancję tego, że nic nie stanie się nam, ani naszym bliskim?
Czy może prowadząc „normalną” firmę, mamy pewność, że będzie ona sukcesem i da nam zyski, nie niosąc za sobą ryzyka?
Ok, odpowiedzi są tutaj jasne. Ryzyko jest wszędzie. W domu, w drodze do pracy, w czasie jazdy na groby bliskich (pewnie znacie statystyki – koszmarny czas na śmierć, w tym roku na drogach zginęło w ciągu tych kilku dni 38 osób, – i to tylko w Polsce).
A biznes? Jakikolwiek biznes? To jest dopiero ryzyko.
Wszędzie, gdzie w grę wchodzą pieniądze, możliwości i zyski – jest ryzyko. I nie ma tu o czym dyskutować.
Ale prawdziwe znaczenie ma SKALA tego RYZYKA.
Przykłady:
Ile kosztuje prowadzenie własnej firmy opartej na franczyzie? Np. Żabka, Lody Bonano, Freshmarket, ajencja Ruchu, Totolotek i inne tzw. „franczyzy niskokosztowe”.
Na start musisz tu wyłożyć: ok. 30 000 zł. I to dopiero początek.
To może nieco wyższa półka: chciałbyś prowadzić salon Vision Express albo restraurację Sphinxa?
Średnio: trzeba zainwestować kilkaset tysięcy złotych na start.
Gdzie jest ryzyko? Po pierwsze: w/w sumy musisz wyjąć z kieszeni i wyłożyć na samo wejście. .. a kto powiedział, że Ci się uda? Że będzie dobry punkt i klienci, którzy a) kupią na tyle, by zwróciły Ci się nakłady b) kupią na tyle, żebyś mógł utrzymywać sklep /towar /ludzi na bieżąco i c) kupią na tyle, żeby poza A i B dać Ci zarobić?
Pomyśl o skali tego ryzyka…
Weźmy kilka kolejnych przykładów:
Źródła danych (tam również więcej przykładów):
http://www.arss.com.pl/pl/publikacje/305-franczyza-do-30-tysicy-zotych
http://franczyzawpolsce.pl/baza-sieci
Patrząc na zestawienie wyżej, można od razy zauważyć na co na 100 % nas dzisiaj nie stać. Masz do wyłożenia 15 000 zł ? A może 150 000? Ponad milion…?
A jeśli nawet tak, to czy wiesz, że wkładając te fundusze w biznesy franczyzowe – owszem dostajesz z miejsca markę, materiały marketingowe itd (to jest bardzo ważne), ale o resztę dbasz już tylko Ty? Stałe zatowarowanie (ściśle określone przez „górę”, nie wymigasz się!), pracownicy (i koszty etatu jakie musisz ponieść, czy pracownik na siebie zarobi, czy nie), sprzątanie, reklama i poszukiwanie klientów, dola dla franczyzodawcy (bo taką bierze) … wyższa szkoła jazdy.
A gwarancja, że Ci się uda?
No cóż – nikt Ci jej nie da.
Takie firmy owszem potrafią powiedzieć jaki jest „przewidywany czas zwrotu Twojej inwestycji” pod warunkiem, że spełnisz takie i takie wymogi, że będą klienci, ruch, że to i tamto, to i siamto, ale… to nie jest żaden pewnik.
W programach revshare, o których często tu piszę, że są ryzykowne, można stracić – oczywiście, ale… jaka tu jest skala tej straty jeśli działasz z głową, dywersyfikujesz się i nie stawiasz wszystkich swoich środków na jednej szali (a w biznesach franczyzowych, czy nawet takich zwykłych – pod własną marką i własnym nazwiskiem – stawiasz wszystko na 1 kartę).
I dlatego przedsiębiorcy robią cuda, żeby przetrwać, a ich doba pracy ma często więcej niż 15 godzin na nogach.
Dzisiaj zarabianie pieniędzy wygląda tak:
Albo ryzykujesz i zarabiasz, albo idziesz pracować u kogoś, a nie u siebie. I wtedy ryzykujesz co najwyżej, że Cię zwolnią i zostaniesz bez środków do życia do momentu znalezienia kolejnej pracy. Jakby nie patrzeć jest to mniejsze ryzyko, ale i mniejsze możliwości.
Jeszcze jeden przykład:
Otwierasz biznes franczyzowy: na start 30 000 zł, potencjalny przewidywany czas zwrotu tego wkładu (na czysto, bez zysków): 12 miesięcy.
Zaczynasz działać w revshare z tą samą kwotą 30 000 zł, potencjalny przewidywany czas zwrotu wkładu (zakup reklamy) , to w zależności od programu 55-160 dni (1,5 – 5 miesięcy). I po tym czasie (w zależności od zasad programu) masz do wyjęcia cały wkład + np. 20% zysku (!).
W żadnym z w/w nie masz żadnej gwarancji zwrotu poniesionych nakładów.
W jednym i drugim zapłacisz podatki od ewentualnych zysków.
W jednym i drugim możesz stracić.
Z tym, że… w revshare stracisz wkład + czas jaki zajmie Ci klikanie 10 kilkunastosekundowych reklam dziennie, a w biznesach typu franczyza: wkład + minimum 8-15 godzin dziennej pracy, utrzymywanie firmy przez rok za „własne”, utrzymywanie pracowników, pozostałe koszty.
Skala.
SKALA RYZYKA.
.
Jak zwykle dobry tekst. 🙂
Myślę, że tym artykułem otworzyłaś oczy niektórym czytelnikom. Wiele osób nie zdaje sobie chyba do końca sprawy z tego, mimo, że ciągle się o tym mówi. Wczoraj też otrzymałam pytanie: „…czy można stracić pieniądze w tym programie”?
Masz rację Olu. Problem jest nieco bardziej złożony…. Otóż w „normalnym” biznesie skala ryzyka zależy od czynników na którym możemy mieć minimalny wpływ albo często nawet bardzo duży. W przypadku RevShare – już nie do końca. Admin zamyka stronę i już… z różnych powodów. Niemniej jednak warto robić i jedno i drugie
Tak, celna uwaga. Jednak w przypadku revshare mamy wpływ” wystarczy odpowiednia strategia, plus dywersyfikacja i nie wkładanie wszystkich jajek do jednego koszyka. Wg mnie to znacznie prostsze do ogarnięcia niż „kopanie się z rynkiem tradycyjnego biznesu” przez 24 h, z towarem, pracownikami, chorobami, zwolnieniami, konkurencją itd (trzymając wszystko w 1 koszyku, bo tu już trudno się rozdwoić).
Zresztą tak czy inaczej: i tu są plusy i tu. I tu minusy i tu. Skala 🙂
Dobra lektura
Masz rację. Praca to praca, ze sklepami naprawdę trzeba trafić z lokalizacją. Jednak trzeba dodać jedno. Firma to praca 24/24 telefony świątek piątek i niedziela. Sklep im więcej zatrudnisz pracowników tym mniej zarobisz.
Ale jednak dobrze mieć jakiś etat i brać udział w programach.
Jasne, że tak. Etat dobra rzecz – masz pracę, masz wypłatę, a w tle możesz sobie na spokojnie budować coś większego, bez stresu że nie ma się co do garnka włożyć 🙂
Z jednej strony masz rację co do tego, że w biznesie i życiu jest ryzyko. Tylko w programach revshare dochodzi jeszcze czynnik na który nie mamy totalnie wpływu – program może zniknąć w każdej chwili. Osoby działające w nim wszystko będą robić w zgodzie z zasadami, wykonywać idealnie wszystkie instrukcje, a on po prostu zniknie.
Mcdonald, lub telepizza raczej nie znikną z dnia na dzień 😀 A jeżeli ktoś poniesie porażkę to prawdopodobnie przez brak odpowiedniej wiedzy, umiejętności. Po prostu wchodząc w ten biznes mamy większe panowanie nad nim 😉
Ale widzę pozytywną zmianę w branży revshare – coraz mniej osób mówi o „gwarantowanych” dochodach. Pamiętam jak kiedyś praktycznie każdy powtarzał tę formułę, dzisiaj rzadko ją spotykam 😀
Zgadza się Hubert – branża zmienia się na plus, a co do „panowania” nad danym programem, to właśnie dlatego się dywersyfikujemy i mówimy o takiej strategii, żeby w razie upadku jednego z programów – mieć już działające inne. Świadomość tego faktu + wdrażanie.
P.S jasne, że marki jak McDonald czy Telepizza nie znikną z dnia na dzień. Ale to, że działa się pod konkretną marką, nie znaczy jeszcze, że samemu poprowadzi się ten biznes zyskownie i bez poświęcania mu całego życia 24h, bo tutaj skala czynników jaka może się „nie udać” bo ktoś nie ma odpowiednich umiejętności, zaplecza i wiedzy, również jest ogromna, o czasie, który należy jakoś przetrwać zanim cokolwiek włożonego nam się zwróci już nie wspomnę (tabelka). A mało kogo stać w tym przypadku i finansowo i czasowo na dywersyfikację w 2 wysokokosztowe biznesy franczyzowe 🙂
Ja może nie o franczyzie, jak wspomniała Ola, ale będzie podobnie.
Zarówno tu i tu jest ryzyko. Kluczem jest skala, a raczej próg wejścia. Zakładając że paczka kosztuje 50$, w najgorszym przypadku stracisz 200 zł. Owszem, jak się uda to zarobisz tylko 55-65$.
Pomówmy o realnej sytuacji.
Minimalna kwota która według mnie jest sensowna kiedy mówimy o własnym biznesie ( np sklep internetowy) to 10-15 tysi pln, czyli ok 3600-3700 $, za te kwotę masz postawiony sklep, i całą tę otoczkę ( domena, serwer, abonament, dodatkowe moduły itp) zamówione reklamy w google, kupione trochę towaru i jakieś 6 miesięcy egzystencji i czekania na sprzedaż. Zakładam optymistycznie że jesteś na małym zusie ( chyba coś ok 350 zł ) i księgowa kosztuje ciebie 100 zł miesięcznie. Masz swój samochód i masz też w domu internet, telefon i komputer.
Jeśli tego nie masz, no cóż, kasy starczy na 3-4 miesiace.
Kiedy i ile zarobisz? Zakładając marżę na towarze 20% ( w dobie allegro to sukces), to liczenie jest proste: musisz, powtarzam : musisz obrócić towarem na 10000 pln żeby mieć z tego na czysto 2000 ( 2000 to takie minimum które chcemy zarobić, tak sobie założyłem).
aha, tak co miesiąc 🙂 .
Żeby było śmieszniej, do tego równania należałoby dołożyć odroczone płatności od klientów, zwroty towaru, hocki-klocki z firmami kurierskimi, deptanie posadzki na poczcie polskiej, braki towaru u dystrybutora a kasa wzięta i dawno wydana na zaległe faktury, itp itd.
Aha, po miesiącu znikomej sprzedaży orientujesz się nagle że na allegro twój towar jest w niższej cenie niż u twojego dostawcy
WTF ?
A revy? nie chce tworzyć kalkulatorów, ale 75 paczek po 50$ jako start, to naprawdę solidne wejście i to z przytupem 🙂
Może maluję jakiś tragikomiczny obraz własnej DG, ale ciągnąłem to przez 3 lat i miałem osobiście każdą z tych sytuacji.
Ale kto chce, nie bronie :).
W końcu co jakiś czas widać reklamy zadowolonej mamy w dzieckiem na ręku i drugą klikającą coś w laptopie 🙂 i jedwabisty głos mówiący: własna firma to jest to.
No raj na ziemi, złotówki same wpadają na konto, ha ha ha.
naprawdę żyjemy w matriksie 😉
dobra, wyszła mała rozprawka, koniec tematu.
wnioski wysnujecie sami.
Jakbym czytała o własnym, współprowadzonym wcześniej sklepie internetowym… no i to jest właśnie ta skala.
Bardzo dziękuję za ten komentarz!