„Sztuka nawiązywania pierwszego kontaktu” – opinia o książce
Dziś opinia o świeżo przeczytanej książce: „Sztuka nawiązywania pierwszego kontaktu” autorstwa Ursuli Degen.
W zasadzie lubię kręcić opinie video o książkach, ale niestety w tym przypadku… nie chce mi się odpalać kamery.
Cóż, pozycja niestety mnie nie zachwyciła.
Ponad sto stron, które wałkują temat rozpoczynania rozmowy z obca osobą w sposób, który niestety nie rzuca mnie na kolana. Najciekawszych było w zasadzie kilkanaście ostatnich stron książki, które muszę przyznać zrobiły na mnie wrażenie i od razu zabrałam się do wdrażania tematu w życie, ale… cała reszta, no niestety.
Co było nie tak?
Wydaje mi się, że sposób w jaki autorka (de facto psycholog, specjalistka od PR i komunikacji oraz dziennikarka) przekazuje swoją wiedzę. Wiedza jest bez dwóch zdań wielka, ale nie dociera do mnie zupełnie pomysł na podawanie kilku ćwiczeń w pierwszych linijkach, w kolejnych 2-3 sugerowanie, żeby ćwiczyć 3 miesiące, i zaraz w następnych zaznaczanie „No, to skoro już to przećwiczyłeś to jesteś świetny w tym i w tym, mistrz w tym i tam itd. itd.”.
Czy naprawdę mam książkę czytać rok, żeby nadążyć za tokiem „ćwiczeń”?
Oczywiście każdy może mieć własny odbiór pozycji, więc absolutnie nie chciałabym tutaj nikogo zniechęcać do czytania, ale moja opinia jest jaka jest i niestety mam wrażenie, że to pozycja, z której wiele nie wyniosę (poza pewnymi rzeczami z ostatnich stron).
Za to lektura dała mi kilka ciekawych spostrzeżeń: zdaje się, że żyjemy w świecie, który stał się tak anonimowy dla jednostek i tak izoluje nas od ludzi (niemałą rolę ma tu internet, telewizja i cztery ściany, z których nie wychodzimy zbyt często), że żeby nauczyć się rozmawiać z ludźmi sięgamy po książki, w których uczą nas „jak się odezwać” i jaki pomysł na nawiązanie rozmowy wyjąć z rękawa własnego umysłu tak, by nie był „zbyt trywialny” i pozwolił na kontynuowanie jakiejś komunikacji. Musimy uczyć się o tym „jak umiejętnie zająć kogoś rozmową?”… bo bez „technik” nie potrafimy otworzyć ust i czujemy w gardle kluskę, która nas blokuje?
Czy to nie jest straszne?
Technologia pogoniła nas do przodu tak mocno, że więcej piszemy w sieci, niż rozmawiamy z ludźmi, którzy nas otaczają. A gdy spotykamy się z nimi w cztery oczy, to nie jesteśmy już tak błyskotliwi, jak przed ekranem monitora.
P.S Jeśli mieszkasz w bloku – czy znasz sąsiadów z piętra niżej/wyżej?
W sumie czasem dla jednej myśli warto sięgnąć po książkę… Choć powiem szczerze, czasem brak mi wytrwałości, żeby słabą książkę doczytać do końca.
Tu akurat powinniśmy brac przykład z dzieci. One nawiązują kontakty bardzo szybko, bez żadnych ograniczeń.