Wybredni blogerzy. Czyli na czym bloger NIE CHCE zarabiać?
Jakiś czas temu dostałam propozycję umieszczenia na moim blogu reklamy. Miał to być duży boczny baner, z takich migających, ruchomych, kolorowych, z konkretną treścią i przekazem jasno wskazującym, że rozwiązaniem wszystkich Twoich problemów będzie… KREDYT.
Mimo, że cena za emisję była kusząca, to nie zgodziłam się na wstawienie tutaj takiej reklamy.
Powód?
Cóż: jeśli piszę bloga, na którym wspominam o możliwościach zarabiania przez internet, zmieniania jakoś dzięki temu swojego życia itd, to jak mogłabym w zgodzie z tym co piszę reklamować „kredyt jako rozwiązanie wszystkich Twoich problemów”? No nie mogłabym spać po wstawieniu tu takiej reklamy. Dodajmy do tego fakt, że jestem przeciwniczką brania kredytów na pierdoły w stylu święta, prezenty, komunie, o wydatkach typu kredyt hipoteczny na „swoje wieczne siedlisko”… na 30 lat to już nie wspomnę.
I dlatego takim reklamom na blogu mówię NIE.
Ale ta sytuacja zainspirowała mnie do pogrzebania w sieci i sprawdzenia co w temacie takich reklamowych propozycji mówią inni blogerzy.
Co im nie pasuje w reklamodawcach?
Na co się nie zgadzają?
Jakich reklam nie umieszczą choćby przymierali głodem?
Jak łatwo rozdrażnić blogera i sprawić że nie zgodzi się, choćby mógł?
Krótko mówiąc: na czym blogerzy NIE chcą zarabiać, nawet przy proponowanej im fajnej cenie i dlaczego?
1.Produkt niedopasowany do blogera
To sytuacja wymieniana najczęściej, poniekąd taka, jak właśnie w opisanym przeze mnie wstępie.
Bloger piszący o grach komputerowych dostaje propozycje reklamowania niszowej księgarni z powieściami.
Do blogerki modowej przychodzi klient, który chce wstawić u niej reklamę koparek budowlanych.
Blogerka opisująca turystycznie hiszpańskie wybrzeże – ma ofertę umieszczenia bannera z dywanikami łazienkowymi.
Weganka – czy zareklamuje cudowne paróweczki Parówkos-Szmakos 😉 ?
I tu ważna rzecz dla reklamodawców:Pamiętaj, że wielu blogerów nie bloguje tylko „dla kasy”. Oni dbają o swoją reputację, markę, wiarygodność itd. I najzwyczajniej w świecie chcą reklamować rzeczy, które w jakiś sposób z nimi współgrają. Masz firmę o konkretnym profilu czy produkcie? Szukaj blogerów piszących w podobnej tematyce. Nawet jeśli są mniej popularni niż modowa „młoda gniewna” 😉
2.Klient Pan i Władca oczekuje i wymaga 😉
Zapomnij. Jeśli jako klient myślisz, że każdy bloger tylko czeka na Twoją propozycję a potem ma „ćwierkać jak mu każesz” – to jesteś w błędzie 🙂
Tak jak w punkcie wyżej: dla wielu blogerów szacunek i sympatyczna komunikacja są ważniejsze niż pieniądze. Jeśli jako reklamodawca myślisz, że bloger usłużnie wypastuje Ci buty i umieści każdą reklamę jaką chcesz bo „płacisz i wymagasz” to również jesteś w błędzie.
Jego blog, jego podwórko.
Wiem, że to może brzmieć obcesowo i niesympatycznie, ale jeśli chcesz się dogadać na reklamę z popularnym blogerem, to po prostu bądź człowiekiem i nie ustawiaj się w pozycji Ja-Pan, Ty-sługa. Bo to nie zadziała.
3.Gotowy tekst do publikacji – napisany przez klienta
To niestety jest reklamowa zgroza i wielu blogerów odmawia wstawiania u siebie takich publikacji, nawet jeśli nadesłane teksty są spójne, ogólnie fajne i jakościowe. Każdy bloger ma swój indywidualny styl, sposób mówienia, pisania, żarciki itd – i to właśnie te drobiazgi sprawiają, że dociera on do określonej grupy odbiorców.
Jeśli jako reklamodawca chcesz dotrzeć to tej grupy – powiedz blogerowi jaki masz produkt, dogadaj się z nim, i niech on sam o tym czymś napisze. Odbiór będziesz miał o niebo większy, a całość wciąż będzie z blogerem spójna.
Suchy, fachowy tekst z biura marketingowego nigdy nie będzie miał u czytelników blogera takiego odbioru jak JEGO tekst. 🙂
No i pamiętajmy o tym, że bloger nie chce, żeby jego strona stała się śmietniskiem samych tekstów reklamowych obcego autorstwa. I dlatego może się na taką publikację nie zgodzić.
4.Opublikuj ten tekst, a my wyślemy Ci za to nasze cudowne produkty!
Kolejna zmora blogera…Płatność „w naturze” czyli klient, któremu wydaje się, że bloger nie płaci rachunków i wprost marzy by za swoją pracę być wynagradzanym wyłącznie produktami.
Za tekst dostaniesz: dywanik łazienkowy w cudowne prążki i kwiatuszki
Za tekst dostaniesz: wodę kolońską w prezencie dla każdego członka rodziny!
Za tekst dostaniesz: zapas nowatorskich pieluszek na rok (jak nie ma dzieci, to odda komuś kto ma)
Jeszcze pół biedy jakby dawali markowe jeansy za 2000 zł , weekend w SPA, czy karnety narciarskie z noclegiem w górach, ale nie… tacy klienci akurat zwykle płacą za reklamę 🙂
Cała reszta wierzy, że ich produkt tak zachwyci blogera, że nie będzie chciał wynagrodzenia w postaci pieniędzy, tylko weźmie produkty i jeszcze sam ich sobie dokupi….
Kaman… jeśli chcesz zarabiać na swoim produkcie, to ceń jego wartość i płać za reklamę:) No chyba, że sam chętnie zgadzasz się na sprzedawanie swojego produktu w zamian za cud produkt tego, kto zechce kupić. Np Twój produkt za swojskie słoiczki z ogórkami pani Jadzi…
Wyjątek: początkujący blogerzy, jeszcze bez dużego zasięgu czytelników (a więc marketingowo mniej „cenni”) często chętnie podejmują się opisania czegoś w zamian za produkt, próbkę itd ale tylko dlatego, że to są ich początki. Im bardziej rośnie ich popularność i statystyki, tym mniejsze są na to szanse.
5.Kiepska komunikacja z klientem
Coś, na co blogerzy są wyczuleni, przynajmniej tak wynika z researchu w google:)
O co chodzi?
Chodzi o systematyczny kontakt, szybkie odpowiadanie na maile, dotrzymywanie terminów i postępowanie wg ustalonych zasad. Jeśli ustalanie zasad kampanii wygląda tak: mail klienta do blogera /odpowiedź blogera / 24 godziny na odpowiedź klienta / odpowiedź blogera / 3 dni do kolejnej odpowiedzi klienta – to w tym czasie bloger uzna takie zachowanie za nieprofesjonalne i podejrzane, bo jeśli ktoś sam się zgłasza i zależy mu na reklamie, to chyba powinien odpowiedzieć? I w tym momencie często blogerzy rezygnują ze współpracy.
Czasem jest to kwestia niezrozumienia drugiej strony.
Bloger może nie zdawać sobie sprawy z tego, że klient odpowiada na 100 maili dziennie, a jego dział marketingowy działa tylko 3 godziny i leci wg kolejki mailowej…
Z kolei klient może nie mieć świadomości tego, że tam po drugiej stronie bloger jest SAM więc ma czas i czeka na odpowiedź. A zbyt długie czekanie wygasza chęć współpracy.
Myślę, że w/w punkty wyczerpują najważniejsze powody dla których blogerzy nie chcą współpracować z określonymi reklamodawcami. A ponieważ ich blog to ich podwórko, to reklamodawcom pozostaje albo się dopasować, albo znaleźć innego blogera, albo… przestać się dziwić.
Prawo rynku.
A rynek … nie zna próżni. I to w przypadku obu stron 🙂
P.S Blogujesz? Kojarzysz takie sytuacje u siebie?
.
Tak, nawet już mi nie zależy na żadnej współpracy. Nie chce mi się wymyślać durnych tekstów reklamowych.
Chcę pisać o tym o czym chcę, nie jestem marketingowcem, nie znam się na reklamie i mam w dupie takie zarabianie szczerze mówiąc 😀 Teraz to już nawet nie piszę tylko bardziej nagrywam podcasty, więc agencje mogą się ciągnąć 😀
Szczerze nie bardzo pasuje taka propozycja jak się ma inne przekonania.
Zmuszanie się do nie bycia sobą w tym co się robi i w to angażuje i wierzy jest utrapieniem sobie życia….Style dochodzenia i trendy są formowane do jakiś tam cudzych zapotrzebowań i nie mają nic wspólnego z rozwojem którego ty sam chcesz….po prostu nie daj sią wrabiać w spełnianie celów innych..obraz brania kredytu był inny gdy naprawdę zależało na rozwoju rodzin i faktycznie trzeba było uruchomić jakiś mechanizm zastrzyku postępu , ale i też wszyscy wtedy mieli pracę i to mogli pospłacać!!!Obecnie kredytów jest tysiące tylko nikt nie da gwarancji zatrudnienia i stąd dobra rada przemyśleć zaciąganie długu…albo zwyczajnie nauczyć się zarządzania tym co się ma i potrafić procentowo oszczędzać, samemu wytworzyć przestrzenie własnego systemu bankowego przez wejście w zorganizowane dobrze projekty finansowe…pójście po najmniejszej linii nie jest żadnym rozwiązaniem przyszłościowym , natomiast postawienie sobie wyzwania i jego realizowanie jest wyższą wartością i taka postawa zasługuje na uznanie …i przynosi satysfakcję że dajesz radę sam……
nauczcie się walczyć o lepsze jutro , więcej wiary we własne możliwości…
W 100% się zgadzam. Nie można zaśmiecać bloga wpisami, które nie są spójne z naszymi przekonaniami.
Pieniądze nie zawsze rządzą światem. Mimo wszystko.
Tak, uwielbiam tekst, że dostanę coś, ale najlepiej jakby opisać coś hiper super – tylko dokup do tego rozszerzenie -_-
Chociaż nie powiem,c zasem zdarzy się naprawdę fajny barter, na produkty, które i tak chciałam kupić
Niestety, ale wpis jest bardzo prawdziwy…
Często „firmom” wydaje się, iż to oni jako JEDYNI mogą wymagać.
I niestety wielu początkujących blogerów na takie, a nie inne warunki się zgadza. Jednak także w blogosferze panuje zasada: JEŚLI SAM SIĘ NIE SZANUJESZ- TO NIKT INNY TAKŻE NIE BĘDZIE CIĘ SZANOWAŁ.