5 strat w necie, 1 zysk: czy gra jest warta świeczki?

puste kieszenieA no właśnie… ile strat trzeba „zaliczyć”, żeby wreszcie trafić na projekt/firmę/branżę, w której się zarobi i odbije straty z nawiązką?

Albo inaczej: ile strat potrzeba do tego, żeby machnąć ręką i zrezygnować?

Usłyszałam dzisiaj w necie zdanie w stylu:

Ciągle szukamy inwestycji i pomysłów na miarę Apple, i na trasie zaliczamy mnóstwo tematów i branż, które nie wypalają. Wszystko po to, by za którymś razem z rzędu trafić dokładnie tam, gdzie chcemy.

I tak mnie jakoś to zdanie przykuło, że postanowiłam skrobnąć kilka słów w temacie. Pierwsze co mi od razu przyszło do głowy, to kryptowaluty. Nie tylko Bitcoin, ale ogólnie cała branża związana z krypto. Pamiętam doskonale jakie miałam opory zanim zdecydowałam się coś zacząć w tej dziedzinie działać. Fuks chciał, że trafiłam na moment, w którym zarabiało się dosłownie na wszystkim. Jakkolwiek gównianą kryptowalutę by się nie kupiło, to w krótkim czasie zarabiało się na niej kilka, kilkanaście, ba!, nawet kilkaset procent. A kojarzę i zyski po kilkanaście tysięcy % i to w skali miesiąca, dwóch. Złota era zarabiania online, która bardzo szybko wykurzyła osoby działające dotychczas np. w mlm-ach czy szerokopojętej, internetowej sprzedaży właśnie do branży krypto. Zaczęły pojawiać się głosy, żeby olać inne źródła dochodów, bo na tamten moment groszaki robione gdzie indziej, w porównaniu z mega zyskami na kryptowalutach, nie miały najmniejszego sensu.

Tu podkreśliłabym: „na tamten moment”.

Co prowadzi do „trafienia w odpowiedni moment”?

Ale cofnijmy się trochę w czasie.

Zanim nadeszła złota era zysków na branży krypto, robiłam w sieci mnóstwo różnych rzeczy, które dawały zarobić mniejsze lub większe pieniądze. Na masie tych rzeczy również się artystycznie traciło.

Super zyskowne hyipy, które obiecywały cuda, a które znikały z naszymi pieniędzmi po tygodniu, czy miesiącu, a jak padły po 2 to już był sukces. Super przedmuchane pomysły revshare, które dawały zarobić nieco dłużej, ale tylko pod warunkiem, że nie miało się w sobie chciwości i nie wierzyło w 100% w to, co owe tematy obiecywały. Wiele projektów jednorazowych, zbiórek w rzekome startupy, które nie wypaliły, biznesów które miały być cudem crowdfundingowego pomysłu, a okazywały się szajsem jak stąd do Las Vegas. No i tematy perspektywiczne i mające ręce i nogi, ale których właścicielom odbiło na główkę od nadmiaru chyba kasy i zwyczajnie się zwinęli.

Strata, strata, mały zysk, strata, mały zysk, strata, strata, większy zysk, strata.

Takie niekończące się koło góra-dół.

Nowy rynek – sprawdzamy, nowy projekt – zobaczmy, nowe zasady – zamoczmy stopy itd. itd. I gdzieś właśnie miedzy tymi różnymi projektami zaczęły pojawiać się kryptowaluty. I pewnie gdyby nie to, że ktoś ze znajomych wreszcie mi wyjaśnił o co w tym chodzi, to nawet bym nie próbowała tego dotykać, bo dla mnie krypto przez długi czas były tylko żetonami do gierek, bez większego sensu. Ale ponieważ muskało się masę branż, to czemu nie dotknąć kolejnej. Takie samo ryzyko straty jak wszędzie.  No i właśnie ta branża, która to miała wg mnie nie mieć większego sensu okazała się na tamten moment strzałem w dziesiątkę.

To było to, czego się szukało. Rynek, dla którego warto było przejść przez masę trefnych i kiepskich rzeczy, i sporo strat (nie powiem zyski też były, żeby nie było!), i wgryzać się w różne dziedziny, żeby w ogóle móc otworzyć oczy na taką nowinkę jak kryptowaluty.

I bach! Rewelacja! Jest branża na miarę epoki, na której można zarobić krocie. Początkowo muskałam nieśmiało, ale im częściej wpadały konkretne zyski, tym bardziej chciało się chcieć. Wszystkie straty odrobione z konkretną nawiązką. Myślę, że nie tylko u mnie. I niedługo potem słynny spadek ceny Bitcoina z około 20 000 $ za sztukę na poniżej dychy. Uaaaa! Mało, Król pociągnął za sobą wszystko inne. Tysiące kryptowalut zapowiadających się ciekawie, nagle straciło na wartości masę procent. Dzisiaj większość chomikowanych zapasów jest gówno warta:) Mocne otrzeźwienie. Przypuszczam, że tak samo na moich jak i na portfelach wielu z Was leżą tysiące sztuk jakiegoś coina, kupowane np. po 1$ a dzisiaj można je opchnąć co najwyżej za 0,0001$ . Albo i jeszcze lepiej.

Okazje nie trwają wiecznie i zawsze nadchodzą nowe

Była okazja nowego rynku, był dobry czas – wykorzystano to na maksa, a potem okazja minęła. Czy era złotych kursów krypto wróci? Kto wie, może tak, może nie. Tu nie ma żadnej gwarancji. Tak samo jak można mieć nadzieję, że cena akcji Apple spadnie do dolara za sztukę i „wtedy się obkupimy”, ale to się może już nigdy nie wydarzyć. Niektóre okazje po prostu są i mijają. Czasem mają jakieś odbicie, czasem czkawkę, a czasem po prostu się kończą. Nikt nie wie jaka będzie przyszłość krypto. Może za chwilę cenniejsze niż kryptowaluty będzie jedzenie i paliwo?

„Ciągle szukamy inwestycji i pomysłów na miarę Apple, i na trasie zaliczamy mnóstwo tematów i branż, które nie wypalają. Wszystko po to, by za którymś razem z rzędu trafić dokładnie tam, gdzie chcemy.”

Czy aktualna lichota w porównaniu do złotych czasów Bitka oznacza jednak, że nie szukamy dalej?
Oczywiście, że nie.
Wręcz przeciwnie: myślę, że osoby, które trafiły na taki moment rynkowy jak ja, doskonale wiedzą dziś, że oczy trzeba mieć szeroko otwarte.

  • Budować różne źródła dochodu.
  • Zabezpieczać obecne.
  • Szukać nowych.
  • Otwierać się na rynki, które teoretycznie wydają się nam „nie dla nas”.
  • Ryzykować.

Bo wcześniej czy później, i to jest tylko kwestia czasu i otwartości głowy – na rynkach pojawi się kolejna okazja. Może w postaci całej branży. Może jednej konkretnej firmy. Może jako forma odrodzenia się czegoś, co było spisane na straty.

I działając dalej, systematycznie, regularnie i konsekwentnie: dojdziemy tam, gdzie chcemy.
Nawet jeśli po drodze będziemy potykać się o różne przebojowe rzeczy, które okażą się tylko kolejnym korzeniem, o który trzeba zahaczyć, albo nawet się wywalić.
Ba! Jest również bardzo prawdopodobne, że obserwując rynki w poszukiwaniu okazji na miarę złota, w międzyczasie zbudujemy sobie ciekawe źródło zysków gdzieś, gdzie zaczęliśmy budować i nawet nie przypuszczaliśmy, że to coś zaskoczy. Ale nie zaskoczyłyby, gdybyśmy nie próbowali.

Wiem, wiem, podjeżdżam teraz trochę filozofowaniem, ale czuję, że coś w tym jest.
No i załóżmy, że zanim trafimy na ten moment przełomowy, będziemy mieli dzięki tym różnorodnym próbom a) bezcenne doświadczenia, b) lekcje, które nas wiele nauczyły, c) jedno, dwa czy trzy ciekawe źródła mniejszych dochodów, w zupełności wystarczające na to, żeby sobie spokojnie żyć i do tego trafimy na ten „punkt zwrotny”, coś na kształt opisywanej wyżej złotej ery krypto. Brzmi dobrze? Jasne!

Obstawiam, że 3/4 osób aktualnie działających online w różnych ryzykownych tematach, nie doczeka tego momentu.

  • Bo są zbyt fanatycznie sfokusowani na jednym biznesie, i jeśli on się wyłoży, to sobie z tym nie poradzą.
  • Bo nie budują w tle innych źródeł zysku (dupochrony).
  • Bo nie próbują nowości.
  • Albo zwyczajnie nie są przedsiębiorczy, a typowo zadaniowi i jeśli np. „lider” wyznaczający im zadania odpadnie, to odpadną i oni.

Była ostatnio taka akcja bonusowa, w której można było zgarnąć 20 zł za rejestrację i parę prostych czynności. Jedna z moich znajomych od razu się zapisała, zgarnęła bonus i napisała mi na priv takie zdanie: „Nie wiem czy te 20 zł nie zapłaci mi za chleb na koniec miesiąca”. Nie wiem. Ale na wszelki wypadek wezmę sobie.

Na wszelki wypadek – czujesz jakie to jest znamienne słowo?

Gdybym kiedyś, wiedziona różnymi próbami, nie zdecydowała, że na wszelki wypadek sobie te kryptowaluty sprawdzę, i gdyby ktoś, kto wcześniej stanął na mojej drodze mi tego nie podsunął, to hmmm… ominąłby mnie „strzał” mocy, które wiele zmienił w moim życiu. Pokazał, że można, że się da, że przy konsekwencji działania wcześniej czy później trafiasz na ludzi, którzy odkryją przed Tobą nowe rynki, ale to wciąż od Ciebie będzie zależało czy je wykorzystasz.

  • No i na części z nich stracisz, to pewne jak w banku.
  • Części nie udźwigniesz, to również pewne.
  • Ale zostanie kilka, w które wskoczysz, załapiesz i odrobisz wszystko to, co straciłeś w poprzednich lekcjach.
  • Chyba, że przedtem wypadniesz z rynku, co również jest prawdopodobne.
    Life is brutal.

Ile strat trzeba „zaliczyć”, żeby wreszcie trafić na projekt/firmę/branżę, w której się zarobi i odbije straty z nawiązką?

Nie mam zielonego pojęcia. Dwie, pięć, dziesięć? Więcej? A może dokładnie tyle, ile sam wytrzymasz i ile ich zniesiesz?

Jeśli mamy taką zasadę, że na ryzykowne inwestycje i projekty wydajemy tylko pewien procent swoich miesięcznych dochodów, to w zasadzie można próbować w nieskończoność. Zakładając, że jesteśmy przedsiębiorczy, mamy co włożyć do gara no i ten procent niejako z góry przeznaczony „na straty” nie zaboli nas tak bardzo, że nasza psyche tego nie zniesie.

Jeden ze znajomych mówi, że…

Biznes to ciągłe gaszenie pożarów.

Od jednego problemu i jego rozwiązania, do drugiego. Od drugiego, do trzeciego. I tak w kółko. Im większa zaradność w tej „grze w pożar”, tym więcej znalezionych rozwiązań, zysków, pomysłów, inspiracji i efektów.

Zauważyłeś, że związki, które są na pozór idealne, potrafią się rozpaść przy pierwszej kłótni, pierwszym nieporozumieniu, pierwszej pierdole? Ludzie się nie dotarli, bo nie mieli na czym. Nie kłócili się, nie wojowali, nie ścierali, nie poznali się tak serio, serio i nagle bach, jedna rzecz i epokowa katastrofa. A gdzie etap gaszenia pożaru czyli szukania rozwiązania? Nie ma. Koniec, poddali się.

Ryzykowne rzeczy i poszukiwanie możliwości nie jest dla każdego.
Niektórzy z nas po prostu nie potrzebują więcej i nie chcą.
I ok, mają do tego prawo.

Ale inni…

NIC absolutnie Nic nie powstrzyma ich przed działaniem!
I to… regularnym, a nie od wielkiej parady, kiedy to już cały świat krzyczy „kupuj to czy tamto”. I kiedy okazja przestaje już być okazją.

.

7 komentarzy

  • kto nie ryzykuje ten nie ma

  • Dorota Michałek

    „…Okazje nie trwają wiecznie i zawsze nadchodzą nowe…”
    Za to zdanie Ola powinnaś dostać Pulitzera!
    Nie ma „na całe zycie”,
    jesli ktos w ten sposób przekonuje, to…. (i tu wstawić właściwe słowo 😉 )

  • Zyski w naszych działaniach są bardzo ważne, bo wzmacniają wiarę w to co robimy, ale tak jak zauważyłaś „warto było przejść przez masę trefnych i kiepskich rzeczy, i sporo strat… i wgryzać się w różne dziedziny, żeby w ogóle móc otworzyć oczy na taką nowinkę jak kryptowaluty”, ale i na wiele innych możliwości, które mogą pojawić się na naszej drodze. Doświadzenie, które w ten sposób zdobędziemy jest bezcenne 🙂

  • Grubo poplynelaś z tematem, ale to świetny wpis! Oczy szeroko otwarte i głowa przy okazji też zaowocują w blizeszj lub dalszej przyszłości.
    Polecam przeczytać kilka razy ten wpis i zdobić notatki. Dużo cennych informacji i wskazówek.

  • Jeśli ktoś oferuje Ci niesamowitą możliwość, a Ty nie jesteś pewien, czy dasz radę, powiedz „TAK!” i naucz się jak to zrobić. – Richard Branson
    A przy okazji polecam mega fajną książke w/w pana „Zaryzykuj – zrób to! Lekcja życia”

  • Hehe, to powiem Ci że tutaj to jest temat rzeka. Ostatnio słyszałem, że współcześni przedsiębiorcy w drodze do bogactwa zaliczają 2-3 bankructwa. Powód? Trzeba przetrawić wszystkie emocje, które ujawnią się podczas tego procesu. Tak naprawdę to nie wiadomo o co chodzi. Jednym jest potrzebne rozwiązanie typowo techniczne, inni muszą przerobić inteligencję emocjonalną, u jeszcze innych jest jeszcze inna rzecz. Jedno wiem, że wszystko jest wynikiem i wszystko reaguje w okół nas zgodnie z naszym poziomem energetycznym. I nie są to bajki wymyślone przez scjentologów tylko badania naukowe prowadzone kilkanaście lat. A opisał je Dr David R. Hawkins (nie mylić z tym słynnym fizykiem). Jeśli coś więc nie działa, badaj dociekaj, szukaj przyczyny. A pro po związków to coś o tym wiem, mój się rozpadł serio przez kanapki po kilku latach.

  • Ważne słowa przeczytałam : „na wszelki wypadek.”!
    Stosowałam taką metodę lecz doprowadziła mnie do zbytniego rozdawnictwa siebie, czasu i uwagi.
    Dzisiaj rachunek matematyczny decyduje i korzyści. Straty są wliczone . Ale nie kontynuuje zbieractwa. No chyba ,że to taka krótka piłka ,jak wspomniany program 20zl za mikro działanie.