KYC co to jest i czy musisz się tak weryfikować?
Słów kilka będzie dziś o przerażającym i budzącym grozę KYC. Co to jest? Czy naprawdę musisz pokazywać swój dokument tożsamości i robić sobie zdjęcia, żeby móc np. działać na giełdzie kryptowalut? Po co to komu? Kto ma dostęp do takich danych i jakim prawem?
A no właśnie… chodzi o prawo!
Jeszcze kilka lat temu, kryptowaluty uznawane były za jakiś szajs, do którego niewielu ludzi przywiązywało uwagę. Coś tam, coś, pierdu, pierdu jakieś wirtualne gadżety. Za czasów takiego myślenia większość giełd nie wymagała od użytkowników weryfikacji tożsamości. Niektóre oczekiwały jej tylko wtedy, gdy użytkownik chciał wypłacać (lub wpłacać) naprawdę duże pieniądze. Dziś sytuacja mocno się zmieniła. Nie dość, że chyba dla wszystkich jest już oczywiste, że z zysków z kryptowalut trzeba płacić podatki (jeśli nie wiedziałeś, to masz bracie problem!), to giełdy są przez instytucje finansowe obligowane do wprowadzania takiej weryfikacji.
KYC co to jest? Najprościej jak się da!
Skrót KYC z ang. Oznacza „Know Your Customer”, co przekładając na nasze znaczy „Poznaj swojego klienta”. Po co giełda miałaby go poznać? A no, żeby się nie okazało, że handluje sobie na niej jakiś boss światka przestępczego, piorący w tym miejscu swój brudny hajs. Kyc to zbiór informacji, które pozwalają zidentyfikować klienta i tym samym potwierdzić jego wiarygodność:
- Klient musi żyć. Ma pesel, dowód, mieszka w jakimś kraju
- Klient musi mieć adres zamieszkania. Słupom piorącym cudzą kasę giełdy (podobnie, jak i banki) mówią zdecydowanie NIE.
- Aktualne selfie klienta musi się zgadzać z tym na dowodzie (wiele giełd wymaga zrobienia zdjęcia twarzy przy użyciu ich narzędzi, czyli musisz stanąć przed kamerą. Dzięki temu paszport sympatycznego Pana przesłany do weryfikacji nie będzie się zgadzał gdy przed kamera stanie uśmiechnięta blondynka).
Cel KYC: zapobieganie finansowym przekrętom, praniu brudnych pieniędzy (AML), finansowaniu terroryzmu ale i kradzieży tożsamości.
Zagrożenia KYC
A i owszem, są! Jeśli wykonujesz taką weryfikację w firmie, która lekko sobie waży bezpieczeństwo klienta, to Twoje dane mogą zostać wykradzione. Działa to analogicznie jak w banku, w którym pokazujesz i dajesz do zeskanowania swój dowód osobisty. Jeśli bank ma informatyczną obsuwę, to hakerzy mogą buchnąć Twoje dane. Takie sytuacje zdarzały się już i w giełdach kryptowalut i w bankach i w NFZ:)
Coś na pociechę? Cóż, jeśli weryfikacji KYC nie wykonasz, to z usług i możliwości posiadania konta w wielu miejscach zwyczajnie nie skorzystasz.
Przymus? Nie ma. W końcu nie musisz mieć ani konta w banku, ani na kryptowalutowej giełdzie. 😉
Po co mówię dziś o KYC?
Z powodu Binance – największej i najbardziej chyba znanej giełdy kryptowalut. Dotychczas weryfikacja w niej była tylko cząstkowa, ale teraz, każdy z użytkowników musi przejść do poziomu tzw. weryfikacji średniozaawansowanej. Wymaga ona pokazania dowodu lub paszportu, dokumentu potwierdzającego miejsce zamieszkania oraz zrobienia skanu twarzy (kręcisz głową tu i tam). Bez tego, od daty podanej w mailingu, który Binance regularnie wysyła swoim użytkownikom, będzie się miało dostęp tylko do wypłat (ograniczonych co do wysokości).
Tym samym, warto wiedzieć czym jest KYC i zdać sobie sprawę z tego, że dzisiaj jest to już procedura po prostu standardowa.
Kiedyś KYC przerażało ludzi, dzisiaj już tak krzywo się nie patrzy