Ostatni szczebelek. Kim się wspierasz w marketingu?

ostatni szczebelekByć może będzie to wpis nieco refleksyjny.
A może wcale nie…?

Kwestia ostatniego szczebelka w robieniu projektów rekomendacyjnych siedzi mi w głowie już jakiś czas.

Mam nawet na komputerze przyklejoną taką karteczkę z napisem: „ostatni szczebelek”! Zerkam sobie na nią od czasu do czasu i przypomina mi się, że muszę siąść do tego tematu. Bo z jednej strony jest oczywisty, z drugiej kontrowersyjny, a z trzeciej – wierci w środku „dziurę”, którą trzeba przegryźć.

Ale dobrze, kończąc ten wstęp, z którego pewnie nie wynika dla Ciebie kompletnie nic, przejdźmy do rzeczy.

Kim się wspierasz w marketingu?

Swoim liderem (upline’m, sponsorem, zwał jak zwał)? Na początku to oczywiście jest sensowne, bo uczysz się od kogoś, wykorzystujesz jego autorytet do prezentacji tego, czym sam od niedawna się zajmujesz, podnosisz siebie w oczach rozmówcy – pokazując, że taka i taka osoba, która ma już takie i takie efekty, zajmuje się tym samym. Niby logiczne, zwłaszcza na początku.

Grupą ludzi, z którą współpracujesz? Na pewno kojarzy z sieci masę „ekip”, które mają dla siebie określoną nazwę, czata, grupę dyskusyjną itd. Wspierają się w działaniach, pomagają sobie, rozbierają na kawałki różne tematy. Pewnie! Większość z nas ma silną potrzebę przynależności do jakiejś zorganizowanej grupy. Bo to motywuje, pokazuje, że nie jesteśmy sami. Grupa przytulająca kasę w internetach, grupa szalonych bzików szkoleniowych, grupa traderów razem działających na forexie czy na kryptowalutach, Dolarmeni, EuroLudki, FuntoFani, Poważni Przedsiębiorcy Internetowi, Gracze inwestycyjni, Spoko ziomki hajsy z sieci, itd. itp. Takich grup jest mnóstwo.

Pokazując innym ludziom – tym, z którymi chciałbyś współpracować, tym, których chciałbyś mieć w swojej rekomendacyjnej strukturze, że mogą należeć również do jakiejś hiper mocnej grupy zarabiaczy, albo być w Twoim zespole, którego szefem jest super doświadczony lider…. Kusisz przynależnością do czegoś większego.

I to się sprawdza.
Większość z nas chce być „gdzieś”.
Czuć się częścią zespołu, drużyny, ekipy, teamu, zwał jak zwał.

I podobnie jak my sami szukamy „wsparcia” w marketingu w: liderach i w zespołach ludzi o podobnych pasjach, tak samo i inni.

Ale…
Yhym, będzie ALE.

Ale dlaczego wspierając się innymi osobami, czy zespołami zapominamy o tym, kto tutaj jest i powinien być Ostatnim Szczebelkiem?

Czy szczytem dla nowej osoby, ma być działanie w konkretnej grupie ludzi?
Czy szczytem ma być dążenie do tego, że owa osoba chciałaby ostatecznie współpracować z Twoim liderem, który jest taki mocny i ma takie mega efekty?

I ostatnie pytanie: dlaczego ktoś obcy miałby się zapisać do jakiegokolwiek programu partnerskiego właśnie do Ciebie, jeśli… nie podsuwasz mu Siebie jako Wartości, tylko swojego lidera, lub grupę ludzi? Żeby nie było: na początku to jest ok, ale… na początku!

.

Kto tu jest Ostatnim Szczebelkiem?

.

Największe znaczenie dla ludzi, którzy będą z Tobą (właśnie z Tobą!) współpracować powinno być to, że to Ty czujesz dany biznes.
Nie Twój super lider. Nie ekipa, w której działasz, ale Ty.

To Ty masz być Ostatnim Szczebelkiem. To do Ciebie mają przychodzić.
To Ty robisz konkretny biznes, czujesz go, wierzysz w niego i robisz go bez względu na to, czy jest w nim Lider X, Y, Z. Bez względu na to, czy działa w nim ekipa Bolki Biznesu, Dolary na Fali czy inna.

Jeśli to Ty jesteś przedsiębiorcą, i to do Ciebie mają przychodzić ludzie, to oni muszą czuć, że Ty czujesz.

  • Że masz know-how.
  • Kompetencje.
  • Umiejętności.
  • Wiedzę.
  • Że jesteś dobry w tym co robisz, i jesteś tego pewien.
  • Że mówisz o plusach i o minusach.
  • Że sam na tym zarabiasz.
  • Że sam włożyłeś w to swoje pieniądze, swój czas i swoje zaangażowanie.

Ostatecznie to Ty tworzysz swój autorytet.
Swój.
Nie jakiejś innej osoby, czy grupy osób.
To Ty masz być Ostatnim Szczebelkiem.

.

Zauważyłam ostatnio, że kiedy krążę po facebooku i widzę różne teamy ludzi, którzy ze sobą działają, to mimo tego, że widać, że się wspierają i grają do jednej bramki to… jest tam jakiś Lider. Jakiś szef. Jakiś „star”, który napędza wszystkich innych. Ich Ostatni Szczebelek.
I co ciekawe, nie widzę, żeby któraś z osób z tych wielu teamów, tworzyła swój własny „brand”. Widzę Coś na zasadzie kółka wzajemnej adoracji, kończącej się na adoracji Lidera. Gwiazdy. Dominatora.
No i wszystko fajnie, ale… jeśli Ty Sam działasz marketingowo i chcesz budować własne struktury, zespoły sprzedażowe itd., to czy aby nie zgubiłeś gdzieś dążenia do miejsca, w którym chcesz być?
Czy obserwujący Cię ludzie, nie widzą z Twojej strony ciągłej promocji teamu „pieniądzo-róbnego” oraz Lidera, zamiast widzieć przedsiębiorcę i Ostatni Szczebelek w Tobie?

.

Nie mówię tu absolutnie o tym, że grupy czy Liderzy są „fe” – bo absolutnie nie są! To dzięki nim wyskakujemy gdzieś do przodu i zaczynamy robić. Działać. I to jest świetne – sprawdza się od lat.
Ale przychodzi taki moment, kiedy to Ty sam masz zacząć być rozpoznawany jako osoba, która Robi, Działa, Czuje Temat i pracuje nad nim bez względu na to, czy reszta to robi, czy nie. I która robi coś nie poprzez wspinaczkę na plecach grupy i lidera, ale sama!

Znam osoby, które pracują przez internet już od kilku ładnych lat.
I ciągle widzę w ich działaniach to samo.
Rok, w jednej grupie, dwa lata w drugiej, trzy lata w trzeciej.
I ciągle nie kojarzę ich z Nimi samymi, ale z jakąś grupą i jakimś liderem tej grupy.

.

Czy ja zapisując się do takiej osoby, idę do grupy, którą ta osoba podkreśla w postach, hasztagach, na screenach, zdjęciach itd.? Czy mam się jarać tym, że jego lider jest taki uch, ach, och, czy też mam się jarać Nim?
Bo tej drugiej części nie ma.

A gdyby tak ludzie przychodzili do Ciebie, ze względu na Ciebie i wartość jaką Sam dajesz, a nie grupę czacho-macho-kasożerców i ich lidera, który „zarabia 10 000 tygodniowo”?

Pomyśl nad tym.
Czy tworzysz swój autorytet, czy czyjś?

Ostatni Szczebelek.

One comment